poniedziałek, 31 grudnia 2012

Koniec 2012 roku

   Hejka. Wiem, że temat nie jest zbyt oryginalny, ale zachciało mi się o tym napisać. ;) Mam nadzieję, że Wam to nie przeszkadza. ;D

Tak naprawdę to chciałabym Wam złożyć życzenia. Oczywiście tradycyjnego Szczęśliwego Nowego Roku oraz wytrwania w postanowieniach noworocznych, żebyście rozwijali swoją pasję, żeby Wam się w życiu układało i żebyście mieli przyjaciół, takich na zawsze. ^^ I pamiętajcie, że zazwyczaj żałuje się rzeczy, których się nie zrobiło niż tych, które się zrobiło.

"Spraw, aby każdy dzień miał szanse stać się najpiękniejszym dniem Twojego życia"
                                                                                                                               Mark Twain

Już niedługo 2013. Już za parę godzin. Jak spędzacie sylwestra? Piszcie w komentarzach. ;) Do mnie przychodzi Sylwia. ;)

P.S. Przypominam Hope i Loli *.*, że mają przysłać tematy i wpis na bloga! ;) Na martusia.bog@gmail.com Dokładniej to macie Tutaj. ;)

P.P.S. Czy Wy też macie takie jakby uczucie smutku? Że ten rok się kończy? Bo ja tak. O.o Nie wiem czemu.

Do usłyszenia po Nowym Roku! ;D Na razie. ;**









wtorek, 25 grudnia 2012

Elf 7

  - Ja też nie - zaśmiałem się. - To co? Czeka nas ciekawa przygoda, tak? - wyszczerzyłem się.

   - Cieszę się, że ci przeszedł zły humor - powiedział Ozzy. - Ale rozejrzyj się.
   Obejrzałem się i popatrzyłem dookoła. Już wiedziałem o co mu chodziło. Wokół nas chodziły same nieciekawe istoty.  Spojrzałem z powrotem na przyjaciela.
- A my nie wiemy jak wrócić?
   Ozzy zniesmaczony kiwnął głową.
- Aaaha.
- Co, już się tak nie cieszysz, co?
Pokręciłem głową. Ale zaraz przyszedł mi do głowy pewien pomysł.
- Hej, a może jest tu coś ciekawego? - zapytałem.
- Co masz na myśli - Ozzy nie był zadowolony z tego, że coś wymyśliłem.
Uśmiechnąłem się jak jakiś złodziej.
- Może po prostu się rozejrzymy? Jestem pewien, że znajdziemy tu coś godnego uwagi.
Blondyn skrzywił się i pokręcił zrezygnowany głową.
- Nie podoba mi się to - mruknął.
- No chodź - wykonałem zachęcający gest ręką.
Ozzy'ego wcale on nie zachęcił, ale jednak się posłuchał. Odczekaliśmy moment i wślizgnęliśmy się w ciemną uliczkę. Przeszliśmy cichaczem pod najbliższe okno, w którym paliło się światło. Mimo, że był dzień tutaj było ciemno.
Ukucnęliśmy i zaczęliśmy się przysłuchiwać rozmowie paru mężczyzn.
- jak myślicie, czy to się uda? - zapytał pierwszy.
- No jasne, że tak, a czemu niby miałoby się nie udać?! - zbulwersował się drugi mężczyzna.
- A więc tak. Każdy pamięta jaki jest plan? Na wszelki wypadek jeszcze raz powtórzę - nastawiłem uszu, jednak następne słowa trzeciego faceta zmroziły mi krew w żyłach. - W nocy idziemy, wykiwamy strażników (jeśli będzie trzeba to zabijamy), wchodzimy do komnat króla, zabijamy go i wracamy. Po drodze zabijamy jeszcze jego synów. Wszystko jasne?
- A jego córka? - zapytał pierwszy mężczyzna.
Facet, który mówił plan, zarechotał.
- A tę ślicznotkę sobie weźmiemy. Jako zakładniczkę. Jeśliby się opierali - znów zarechotał, a ja się skrzywiłem. - Kiedy obejmiemy władzę nad Whitemount wezmę ją sobie za żonę, hehe - znów ten rechot.
- Hehe, dobry plan Rabock - pochwalił drugi mężczyzna.
Ani ja, ani Ozzy nie mieliśmy wątpliwości, że tak naprawdę władzę obejmie sam facet nazwany Rabockiem.
- No to chodźcie panowie, trzeba uczynić potrzebne przygotowania - zakończył ten Rabock.
Na chwilę serce mi zamarło z przerażenia. Jednak zaraz się opanowałem i szepnąłem do Ozzy'ego:
- Za te beczki.
Mój przyjaciel kiwnął głową.
Przeszliśmy schyleni i ukucnęliśmy za zgniłymi beczkami z winem na chwilę przed wyjściem mężczyzn. Szli uśmiechnięci w stronę wyjścia z uliczki. Odczekaliśmy chwilę i powoli wstaliśmy. Potem również skierowaliśmy się w tamtą stronę. Podczas marszu Ozzy szepnął do mnie:
- Dobra geniuszu, a teraz może mi powiesz jak mamy stąd wyjść niezauważeni?
- To proste - odszepnąłem. - Wystarczy, że włożymy to - wskazałem palcem na dwoje starych płaszczy leżących w kałuży.
- No coś ty, ja tego nie włożę! - obruszył się półgłosem blondyn.
- Dobra, to wyjdziesz tam i zostaniesz skrócony o głowę. Wtedy pewnie będzie ci łatwiej się ukryć i wymknąć niepostrzeżenie. Ale przykro mi, pogrzebu wtedy ci nie zrobię. Na razie nie zamierzam rozstawać się z głową.
Ironia mojego głosu i znaczenie wypowiedzi przekonały Ozzy'ego. Włożyliśmy stare płaszcze, które okropnie cuchnęły. Przeszliśmy do końca uliczki i zatrzymaliśmy się. Wyjrzałem zza rogu, a Ozzy trzymał się za mną. Po placu dalej chodziły same nieciekawe typy.
Rozejrzałem się i ujrzałem wyjście. Wskazałem je przyjacielowi, a on kiwnął głową. Nałożyliśmy stare, śmierdzące kaptury i wyszliśmy. Wsadziliśmy ręce w kieszenie i poruszaliśmy się normalnym krokiem. Przez cały ten czas wstrzymywałem lekko oddech. Kiedy już wyszliśmy odetchnąłem z ulgą. Odeszliśmy jeszcze kawałek dalej, skręciliśmy w jaśniejszą już uliczkę i zrzuciliśmy wreszcie te płaszcze cuchnące jak połączenie zgniłych, sprzed dziesięciu lat owoców i warzyw.
Zaczęliśmy biec.
Wybiegliśmy na mały plac z lepiej wyglądający istotami niż w miejscu, z którego przed chwilą się wydostaliśmy. Wszyscy spojrzeli na nas zdziwieni kiedy przebiegaliśmy. Biegliśmy jeszcze około dwóch minut i w końcu wybiegliśmy na ten sam dziedziniec, na którym uciszyłem bliźniaków. Od razu skierowaliśmy się w stronę kolumn, przy których ostatni raz widziałem Ligolisa. Potem biegliśmy około minuty aż dobiegliśmy do "schronu", jak to nazwał Ozzy. Wbiegliśmy tam, zdyszani, z impetem przez co reszta krzyknęła ze strachu.
- Co wyście zwariowali?! - wrzasnął Ross.
Mój przyjaciel zamknął drzwi.
- Nie, no coś ty. Po prostu mieliśmy pewną przygodę - tu zerknął na mnie z ukosa.
Zachowałem się tak jakbym tego nie usłyszał. To miało podwójne znaczenie. Ozzy zrozumiał oba.
- Jaką? - zapytał zaciekawiony Ross.
- A taką jedną. Później wam opowiem - odpowiedział wymijająco mój towarzysz przygody.
Ross kiwnął głową. Później zaczęli rozmawiać o różnych innych innych sprawach. Ja podszedłem pod ścianę i usiadłem. Nogi podciągnąłem pod brodę oplotłem rękami. nagle, gdy tak sobie gadali, drzwi się otworzyły.
Wszyscy się przestraszyli, bo nikt inny, oprócz członków paczki, nie wiedział gdzie jest schron.
Ja miałem jeszcze gorzej to byli Ligolis i Haldir.
- Spokojnie, to tylko my - powiedziała uspokajająco młodszy z braci.
- I jak mamy być spokojni - burknąłem.
Wszyscy spojrzeli na mnie. Ligolis podszedł.i ukucnął.
- Leo. Ty nic nie rozumiesz.
- Rozumiem i to aż za dobrze - warknąłem.
Mój rozmówca spojrzał na mnie ostro.
- Mógłbyś wreszcie przestać przerywać? NIC nie rozumiesz - powiedział już z lekka zdenerwowany.
Popatrzyłem na niego trochę zły.
- Hej, możecie stąd wyjść? Pewnie przyszliście tu, żeby wasz ojciec nas namierzył. I odczepcie się od Leo.On nie chce z wami gadać - Ozzy przyszedł mi z pomocą.
- Ozzy, proszę cię, nie wtrącaj się, co? To nie twoja sprawa - ku mojemu zdziwieniu te słowa wypowiedział Haldir.
Jego brat miał zamknięte oczy, co mnie zastanowiło.
- A właśnie, że też moja sprawa. Leo to mój przyjaciel, a to mie...
Ligolis pstryknął.
W tym samym momencie Ozzy, bez przytomności, runął na podłogę. Reszta tak samo.Przeraziłem się. Haldir zrobił zaskoczoną minę. Odwrócił głowę w stronę brata.
- Musiałeś?
Zapytany kiwnął głową.
- Niby co musiałeś?! Włamaliście się tu i jeszcze robicie takie rzeczy?! Może tak łaskawie stąd wyjdziecie, co? - zbulwersowałem się.
- NIE!! - wrzasnął Ligolis.
Jego brat i ja drgnęliśmy zaskoczeni.
- Wiesz, że tak ich obudziłeś? - spytał Haldir.
Faktycznie, wszyscy zaczęli się podnosić i masować sobie głowy lub inne części ciała.
- Wiem - warknął przez zęby zapytany. - Ale nie mogłem już wytrzymać.
Spojrzał na mnie.
- Jeśli przestaniesz przerywać to dowiesz się czego do ciebie chcemy.
- A skąd wiecie, że on...
- Przestaniesz się wreszcie wtrącać, czy nie Ozzy?! - wrzasnął już na maksa zdenerwowany Ligolis.
Za to w następnej chwili padł nieprzytomny na podłogę, tak jak wcześniej reszta.
Otworzyłem szeroko oczy ze zdziwienia, mieszającego się ze strachem. Lecz zaraz zobaczyłem Haldira z podniesioną dłonią, którą otaczała księżycowa poświata. Jednak szybko zniknęła, a ona opuścił rękę.
- To dla twojego dobra braciszku - rzekł tak cicho, że ledwo go usłyszałem. Zresztą chyba nikt nie wie, że coś powiedział.

I co? Podoba się prezent? ;D Mam nadzieję, że tak. ^^ I błagam Was dajcie parę komentarzy, bo ostatnio pod Elfem pojawia się ich coraz mniej... :(

Pozdrawiam! ;*

poniedziałek, 24 grudnia 2012

Wyniki

   Witajcie. Wesołych Świąt I Szczęśliwego Nowego Roku! ;D To tak na wstępie. :)

A teraz do rzeczy. Wyniki.

I miejsce zajmuje...
Hope! 
(I nie dlatego, że jest moją przyjaciółką, zresztą nie ja wybierałam, bo miałam zbyt wielki problem ;]]])
Gratulacje. ;)
A oto jej odpowiedź (nie została wybrana za długość tylko za uzasadnienie ;]):
Magia. Zawsze jakoś byłam z nią związana. Otaczały mnie książki, filmy, komiksy, seriale ptrzepełnione magią, którą pokochałam. Nie chodzi mi tu o horoskopy czy wróżbiarstwo, a o fantastyczny świat pełen potworów, czarodziejów i innych cudaków. Tak jak Fobos, chciałam mieć moc żywiołów. Ale byłaby to moc powietrza. Od zawsze byłam z nim związana. Dawał mi ukojenie w upalne dni, wzmagał do wysiłku w chłodne.Czasami po prostu będąc na łonie natury rozmyślałam nad wszystkim, a on służył mi za... powiernika. Powietrze ma to do tego, że jest niewiarygodne. Jest jak... Miłość. Niewidzialne dla oczu, ale wyczuwalne. Jednocześnie tak trudne do 'złapania', a obecne zawsze. Mając moc powietrza, mogłabym unosić się ponad obłoki, a byłoby to świetnie rozwiązanie, ponieważ mam lęk wysokości i nie musiałabym się bać, że coś mi się stanie. Uaktywniając naturę leniucha, mogłabym bez dotyku przenosić przedmioty, co by było niewiarygodnie wygodne. Poza tym mogłabym tworzyć przepiękne zjawiska, jak tornado. Są one niebezpieczne i niedostępne, a przez to tak bardzo urzekające. A co najważniejsze, mogłabym pomagać innym. Podczas trzęsień ziemi, powodzi, tsunami, wichur czy innych klęsk żywiołowych. Miłym dodatkiem byłaby moc telepatii, czyli porozumiewania się z innymi w myślach czy zatrzymywania czasu. Co do czasu zawsze chciałam mieć moce związane z nim. Zatrzymywanie go, przenoszenie się w przyszłość/przeszłość, cofnięcie go... Wszystko byłoby takie proste! Ale niestety, to jest jak narazie sfera marzeń, jednak... Za marzenia się nie płaci, więc co nam szkodzi? :)

II miejsce zajmuje...
Lola *.*!
Gratulacje. ;)
A oto jej odpowiedź:
Chciałabym móc zmieniać się w jakiekolwiek zwierzę chce. Mogłabym być ptakiem i patrzeć na ludzi z góry, oglądać ich uśmiechy i mogłabym być mrówką, pracowitą i zajętą. Żyłabym w trawie nie wiedząc co dzieje się na górze i moim największym zmartwieniem byłoby to, ze napadaja na mnie inne mrówki z innych mrowisk. Czasem byłabym wielka, czasem mała mała. Mogłabym poczuć jak to jest zmieniać się w motyla lub mieszkać w dziupli...  

III miejsce zajmuje...
Fobos!
Gratulacje. ;)
A oto jej odpowiedź:
Ja bym chciała władać którymś z żywiołów. Najbardziej ogniem. Chciałabym też zamieniać się w kruka. Dlaczego akurat to? Ognień kojarzy się z gniewem i jest jednym z najniebezpieczniejszych żywiołów - wszystko niszczy. A gniew towarzyszy mi prawie przez całe życie. Kruk? Kojarzy mi się z czymś mrocznym, z horrorami, zamkami, duchami i... z wampirami. Te rzeczy mnie ciekawią więc ciekawi mnie również ten ptak.


Pozostałym uczestnikom również serdecznie gratuluję i się nie martwcie, bo już niedługo następny konkurs! ;D I błagam Was nie zniechęcajcie się. Ja tego nie wybierałam tylko moja mama, bo ja miałam zbyt duży problem. ;D Naprawdę to było trudne. A więc zwycięzcom gratuluję, a nagrody macie Tutaj. ;))) Fobos przypominam Ci, że masz jeszcze przysłać mi temat na posta z wygranej z poprzedniego konkursu! ;))) Pozdrawiam i życzę radosnych i udanych świąt! (Wybaczcie, że nie składam takich życzeń jak inni, ale nie mam czasu. Lecę na Wigilię ;]]]) Do zobaczenia! ;**

piątek, 21 grudnia 2012

Nuda

    Wiecie co? Tak stwierdziłam, że mi się nudzi. Bardzo mądre stwierdzenie. XD A skoro mi się nudzi to sobie napiszę posta o wszystkim czyli o niczym.
W poniedziałek jak ćwiczyłam coś na tańce to sobie kciuka wybiłam. Brawo ja. XD
We wtorek... Hmmm, co ciekawego działo się we wtorek? Chyba nic... A nie, jednak mam! :D Wika, Sylwia i ja poszłyśmy na huśtawki i one brodziły w śniegu, a ja sobie stałam w odległości. XD I się huśtały.
W środę miałam zajęcia przygotowujące do konkursu z angielskiego, na które nie poszłam (bo musiałam ćwiczyć na tańce) za co Hope się na mnie wkurzyła.
W czwartek poszłyśmy z dziewczynami (Hope, Sylwią, Wiką i Eweliną) znowu na huśtawki (niektóre się huśtały). I Sylwia mnie rozwaliła. Podchodzą do mnie z Hope, a Sylwia: "My nic nie chcemy". XD Sylwia, geniusz! :D XD A to było oczywiste, że chcą mnie wywalić. W końcu Hope się udało. XD I miałam spodnie w śniegu.
A dzisiaj była wigilia klasowa! :D I z dziewczynami robiłyśmy sobie focie, bo zostałyśmy same w sali. :3 A o tym więcej możecie przeczytać w poprzednim poście czyli tutaj. ;)))
To było takie jakby podsumowanie całego szkolnego tygodnia. ;DDD
P.S. Koniec świata minął. XD http://besty.pl/1940231 Ja też żyję. XD
P.S.2 Mam dla Was prezent na święta, mam nadzieję, że się ucieszycie! ;D Ale tak jak powinno być z prezentami na święta to będzie niespodzianka. ;3 Czekajcie cierpliwie! ;DDD ;**

Wigilia klasowa

   Hejo. Dzisiaj miałam wigilię klasową. Było super. :D Ja upiekłam 100 ciasteczek z czego przyniosłam ok. 90, a zjedzonych zostało tylko ok. 15 może (Zostanie przynajmniej na wigilię Szałową, która również jest dzisiaj tyle, że o 19 ;])  Ale i tak było fajnie.
Na początku były jasełka. Naprawdę fajne i śmieszne. :DD A potem uczniowie grali (i śpiewali) Jingle Bells i Przybieżeli do Betlejem. jeden gość śpiewał, jeden grał na perkusji, a trzech na basie. ;) To było ciekawe. :D Później poszliśmy do klasy i dzieliliśmy się opłatkiem. Potem zaczęliśmy jeść i śpiewaliśmy kolędy. Ogólnie było fajnie. :D Ciasto 3bit było dobre. ^^
Pod koniec robiliśmy sobie różne zdjęcia, a później (jak już większość poszła) to niektórzy zostali, żeby posprzątać. Między innymi ja. ;))) Później jeszcze więcej osób poszło, więc zostali tylko Adam, Wika, Sylwia i ja. No, i pani. ;) Która potem poszła i zostaliśmy sami. :D Pisałyśmy po tablicy i ja zaczęłam robić zdjęcia aparatem Sylwii. XD Następnie Adam wyszedł i zostałyśmy całkowicie same. :D A on powiedział, że to niezbyt odpowiedzialne zostawiać nas same w klasie. XD Wtedy pisałyśmy dużo po tablicy i robiłyśmy duuuuuużo fotek. :DD Było ekstra!!! Niestety Hope, Ada i Dominika nie zostały. :(
Siedziałyśmy tam chyba z pół godziny. XDXD Później wytarłyśmy tablicę i poszłyśmy. Niestety. :( I poszłyśmy do mnie, żebym zostawiła ciastka (były ciężkie) i poszłyśmy do sklepu po chipsy. Obie z Sylwią wzięłyśmy cheetosy, tylko, że Sylwia Robalosy, a ja serowe. ;))) Potem poszłyśmy na huśtawki. Następnie, po nich, poszłyśmy na przystanek i trochę czekałyśmy na autobus Wiki. I musiałyśmy się pożegnać. :( Ale zobaczymy się w nowym roku. ;DD Może wstawię tu jakieś zdjęcie. ;)))
Na teraz to tyle i zachęcam serdecznie do braniu udziału w konkursie Tutaj. ;)))
 Na razie! ;D ;*





niedziela, 16 grudnia 2012

Konkurs

Hejo. ;))) Mówiłam, że będzie później, ale już go wymyśliłam. XD To chyba dobrze, prawda? ;DD

No więc tak. Pytanie konkursowe brzmi:

Jeśliby się okazało, że magia naprawdę istnieje jaką moc chciałabyś/chciałbyś mieć?

Proszę również o krótkie uzasadnienie (albo długie jeśli chcecie ;D), bo to pomoże mi trochę wybrać zwycięzców. ;D

A o to nagrody:

I miejsce - własny wpis na blogu oraz podanie trzech tematów do spełnienia na blogu.
II miejsce - własny wpis na blogu oraz podanie dwóch tematów do spełnienia na blogu.
III miejsce - podanie dwóch tematów do spełnienia na blogu.

Zapraszam do brania udziału. ;DD I przepraszam jeśli u kogoś było coś podobnego. Np. mnie zainspirował konkurs Loli, więc się nie obraź jeśli jest trochę podobne. ;) Nie miałam na celu nic złego. ;D

Czas trwania konkursu jest do niedzieli za tydzień, więc że wyniki będą w wigilię. ;D W niedzielę jeszcze możecie dawać odpowiedzi. ;)))






 P.S. Lepszych zdjęć nie znalazłam. XDXD

Mikołajki

Hejka. ;DD Wybaczcie, ale to będzie post na szybko.

No więc tak. W czwartek na pierwszej lekcji mieliśmy mikołajki (bo zawsze mamy wtedy matematykę, a naszą wychowawczynią jest panie od matmy). Ale za to w poniedziałek zamiast godz. wychowawczej mieliśmy matematykę, więc mieliśmy dwie oddzielone tylko angielskim. A w poniedziałki naszą pierwszą lekcją również jest matematyka.
No, ale wróćmy do tematu. ;)) Jedna dziewczyna była mikołajem, a inna "jego" śnieżynką. Prezenty położyliśmy na biurku i po kolei śnieżynka brała je i podawała mikołajowi. I ten dla kogo to był prezent podchodził i miał jakieś zadanie do wykonania. Moja jedna przyjaciółka miała za zadanie narysować mikołaja, a inna zatańczyć taniec egipski. XD A ty Hope co miałaś, bo nie pamiętam? ;D Ja za to musiałam udawać jelenia. XD A pani musiała coś zaśpiewać. XD Ale z pomocą, chyba, mikołaja. ;)) Ja kupowałam dla jednej z przyjaciółek i miałam dla niej taką samą torebkę co ona dla jednego chłopaka, tylko, że ja miałam mniejszą. XDXD I jej się bardzo prezent spodobał. Kupiłam jej taką foto kostkę co do niej można włożyć zdjęcia papierowe 10cm na 10cm i długopis strzykawkę. ;DD I później włożyłam tam jeszcze trochę słodyczy. :3 A ja dostałam termofor, takiego małego mikołaja z goplany i książkę pt. "Ulysses Moore: Wrota Czasu". *.* A inna przyjaciółka kupowała Hope. ;DD

Miał być post na szybko, ale wyszedł trochę długi. XD To chyba dobrze, nie? ;D

Wyniki

Hej. Naprawdę was przepraszam, że tak długo nie pisałam. I wybaczcie, że obiecałam i nie napisałam, ale jakoś czasu zbytnio nie miałam.
No to tak, skoro mają być wyniki mini konkursu to będą. Niedługo będzie większy, ale muszę jeszcze pomyśleć jaki. ;)))

No więc tak:

Jak mówiłam będzie tylko I miejsce.
Wygrywa... Fobos!!
Gratulacje. ;))) Przyślij mi jeden temat, który mam spełnić na blogu na mój e-mail martusia.bog@gmail.com ;)))

I przepraszam jeszcze raz. Niedługo będzie większy konkurs. ;)))

piątek, 7 grudnia 2012

Zdjęcia świąteczne

   Obiecałam, że wstawię to wstawiam. ;DD

A oto choinka. Mniej więcej taką zawsze mam w domu. ;DD Bo ja zawsze mam żywą. ^.^






A to wielka choinka. ;DD



No, a to zdjęcie ciasteczek przy choince. ;DD





No, a tutaj bombka na choinkę. ;DD





A na koniec bożonarodzeniowe życzenia od pluszaczka! ;DD






No, a teraz żegnam, ale już niedługo post o mikołajkach i rozstrzygnięcie mini konkursu! ;D Cierpliwości! ;*

poniedziałek, 3 grudnia 2012

Święta :)

   Wybaczcie, że też o tym piszę, ale po prostu po czytaniu wszystkich postów o tym po prostu też mi się zachciało. ;DD A co do dziewczyn to już nawet nie widać śladu po sobotniej kłótni. ;DD Na szczęście. ^.^

A co do tematu dzisiejszego posta to ja naprawdę kocham święta. ^.^ A Wy? Wiem, trochę głupie pytanie. ;DD Możecie się śmiać, ale ja na każdą wigilię biorę ze sobą taką jedną lalkę (tak dobrze przeczytaliście, lalkę), którą dostałam kiedyś pod choinkę. ^.^ A ten czas oczekiwania jest po prostu... MAGICZNY. ^.^ Wybacz Dario, że to ściągam. ;) U nas zawsze jest 12 potraw i kiedyś było jeszcze miejsce dla wędrowca, ale teraz nie wiem co się z nim stało. Zawsze pilnuję, żeby spróbować wszystkich 12, nawet jeśli niektóre mi zbytnio nie smakują. ;DD To wtedy po prostu próbuję. ;P Kiedyś wigilia była u nas, ale babcia robi najwięcej dlatego teraz jest u niej. ;DD A w zeszłym roku było u prababci. ;DD Ja po prostu kocham święta. ^.^ Co roku idę do galerii i kupuję prezenty dla brata, babci, babci, dziadka, mamy, taty, a nawet psa. ;DD I czasami jeszcze dla cioci i wujka, którzy mieszkają za granicą. ;) czasami kupuję też dla przyjaciółek. ;D Ostatnio z moją przyjaciółką (niektórzy z Was ją znają ;]) miałyśmy pomysł na prezenty dla siebie na mikołajki. Ona miała mi kupić bilet do kina, a ja jej. XD Ale coś nam nie wyszło. XD To jak, robimy to w tym roku? ;DD

I ja się czasami tak dziwnie czuję, bo inni dostają prezenty tylko raz, na wigilię, i to nie za dużo, a ja zawsze dwa razy, bo na wigilię i w poranek świąt i to dużo. I potem jeszcze ze dwa lub trzy. I zawsze się tak dziwnie czuję.

Przypomnijcie mi, że mam wstawić parę zdjęć świątecznych, bo teraz już nie mam czasu. ;DD No, a Wy macie jakieś szczególne uczucia czy coś takiego podczas świąt? ;DD Wiem, trochę dziwne pytanie. XD Odpowiadajcie w komentarzach. ;DD Do zobaczenia. ;**

niedziela, 2 grudnia 2012

Mini konkurs

   Hejka Wam. ;DD Pod jednym postem zrobiłam konkurs, tylko, że było zamieszanie ze zdjęciami i nie każdy wiedział, o które chodzi. ;)) I go rozstrzygnę, bo parę osób wzięło udział, ale nagród nie będzie, wybaczcie.

I miejsce - Wikirybka
II miejsce - Fobos
III miejsce - Natalia

Gratuluję Wam. ;D I wybaczcie, że bez nagród. ;}

No, a teraz ten właściwy konkurs. ;)) Chodziło o to zdjęcie:




Więc jak myślicie, co to jest? ;)) Odpowiadajcie w komentarzach! ;DD Nagrodą jest podanie mi jednego tematu. ;)) I wybaczcie, że tylko pierwsze miejsce. Obiecuję, że niedługo postaram się zorganizować większy konkurs. ;))) A na teraz żegnam i życzę wszystkim moim czytelnikom miłego tygodnia! ;D Papa. ;*

Piosenka

   Hejo. Co do poprzedniego posta to dzięki. ;))) Nie do końca się pogodziły, no ale miejmy nadzieję, że wszystko się ułoży. ;)) No, i mi już lepiej. ;D Dobra, a co do TEGO posta, to zacznę temat. ;DDD

 Chociaż tak szczerze to nie wiem do końca o czym napisać. XD W każdym razie chciałbym polecić Wam piosenkę, która bardzo mi się spodobała, chociaż znałam ją już wcześniej. ;DD <3

 

A tutaj jest film z koncertu. ;)) Jej wejście trwa ok. 2 i pół minuty. XD


No, to chyba wszystko. ;DD A jak Wam się ta piosenka podoba? ;D I jaka jest Wasza ulubiona jeśli macie? ;))

sobota, 1 grudnia 2012

Miało być fajnie

   Hejka. Wybaczcie, ale ten post piszę w niezbyt dobrym humorze. Bo miałam mieć imprezkę i na początku było bardzo fajnie. Ale teraz dziewczyny się pokłóciły. I mi się od prawie pół godziny płakać chce. ;'''(((((( Jestem bardzo smutna. Pocieszycie?

niedziela, 18 listopada 2012

Podziękowania + zdjęcia



   Hejo. ;) To znowu ja. ;D I chciałam Wam wszystkim podziękować, bo już wiem co zmienić na swoim blogu. ;DD ;* I jak ktoś ma jeszcze jakiś pomysł to piszcie! ;DD Mam dzisiaj parę zdjęć. ;))
P.S. Niedługo mini konkurs! ;D


Tam ta ra ra ram! A oto i mini konkursik! ;DD Serio mini, bo tylko pierwsze miejsce. ;)) A oto i pytanie:
Co Twoim zdaniem przedstawia to zdjęcie?





















Kto napisze najlepszą teorię (lub prawdę ;]]) co to jest ten będzie mógł mi podać jeden temat, na który napiszę notkę. ;D Odpowiadajcie w komentarzach. ;) Powodzenia życzę! ;D    P.S. Niedługo większy konkurs więc się nie martwcie. ;DD

P.S.2 To trzecie zdjęcie jest do konkursu. ;)))) Wybaczcie, że z tym ułożeniem tak dziwnie. ;DD

sobota, 17 listopada 2012

Pytania

   Hejka. ;DD To znowu ja. XD Dzisiaj mam do Was parę pytań.

Pierwsze: Co powinnam zmienić na blogu? Tło, czcionkę, dodawać zdjęcia pod wpisami, dodawać więcej rzeczy z boku, zrobić nowe zakładki itd. itp. Czy tak jak Fobos uważacie, że nic? Bo coś mi się wydaje, że jakoś nudno na tym blogu. A Wam nie? Tylko odpowiadajcie szczerze!! ;))
Drugie: Lubicie pisać? Opowiadania, wiersze? Te sprawy? Jeśli tak to zapraszam na http://klubnatchnionegonastolatka.bloog.pl/ !! ;D To jest blog Natalii i można do niej wysyłać swoje teksty, a ona je wstawi! ;DD Pozdrawiam Cię Natalio. ;*
Trzecie: Zrobić jakiś konkurs? Mały, ale zrobić? Bo tak się zastanawiam... Pomóżcie mi. ;DD
Czwarte: Jaki jest Wasz ulubiony kraj? I język? I jeśli byliście za granicą to gdzie? A do jakiego kraju chcielibyście pojechać? I jakiego język się uczycie, a jakiego chcielibyście?

Takie tam parę pytań. XD Pozdrawiam! ;**

niedziela, 11 listopada 2012

Elf 6

   A oto i Elf!! :DD Stęskniliście się? ;)))) ;DD

   Zraniłem go to fakt. Ale mnie to już nie obchodziło. Oni mnie zranili pierwsi. Byli moimi pierwszymi w życiu przyjaciółmi. No, a przynajmniej tak myślałem.

   Po jakimś czasie takich rozmyślań zasnąłem.

   Obudziłem się o świcie. Wstałem i przypomniałem sobie mój pierwszy poranek tutaj. I zastanowiło mnie, że obudziłem się w ubraniu, a poszedłem spać w piżamie. Ale postanowiłem nie zawracać sobie tym głowy.

   Podszedłem do szafy i ją otworzyłem. Były tam same "stare" ubrania. "Stare" w sensie, że nie z XXI wieku, tylko bardziej ze średniowiecza. Zresztą chyba w nim byłem.

   Wybrałem materiałowe spodnie, koszulę i ciemnoszary płaszcz z kapturem. Wyszedłem z pokoju i zbiegłem po schodach. Wyszedłem na dwór i rozejrzałem się po dziedzińcu. Było tam strasznie mało osób. Więc postanowiłem się przejść. I szczerze mówiąc to był błąd.

   Szedłem tak sobie, aż w końcu napotkałem wielki łuk. A to co było za nim wcale mnie nie ucieszyło.

   Stali tam sobie moi "ukochani przyjaciele" i rozmawiali z jakąś dziewczyną. Pierwszy raz widziałem Haldira tak wygadanego. Niestety, Ligolis w pewnym momencie mnie zauważył. Nie starał się nawet do mnie podejść. Tylko mina mu zrzedła, w oczach pojawił się smutek i się na patrzył strasznie smutnym wzrokiem. Również patrzyłem się na niego, ale starałem się ukryć mój smutek. Moja mina wyrażała bardziej złość. Patrzyliśmy tak na siebie przez jakiś czas. Nie mogłem już tego znieść, więc kiedy Haldir i ta dziewczyna odwrócili się w moją stronę, uciekłem. Pobiegłem w bok.

   Biegłem, aż w końcu zwolniłem. I znowu się zasmuciłem. "Głupi spacer - pomyślałem." W oczach pojawiły mi się łzy. Na szczęście spotkało mnie coś co poprawiło mi humor.

   Nagle usłyszałem jakieś głosy. Znajome głosy. Od razu się uśmiechnąłem. Poszedłem w kierunku źródła tych krzyków. Skręciłem i zobaczyłem bliźniaków kłócących się o nie wiem co. Zbliżyłem się do nich i zapytałem o co chodzi. Przerwali kłótnię i spojrzeli na mnie. I znowu, tak jak przy naszym spotkaniu, zaczęli krzyczeć.

   - Obcozamnkowiec! Obcozamkowiec! - wrzeszczeli.

   Zasłoniłem sobie uszy dłońmi.

   - Och, przestańcie! Proszę! - zaśmiałem się. Humor o wiele mi się poprawił.

    Bliźniacy natomiast zaczęli, znów, krzyczeć jeszcze głośniej i biegać wokół mnie i nie tylko.

   - Przestańcie! - tym razem ja wrzasnąłem. Poskutkowało. Natychmiast przestali i wyszczerzyli się do mnie.

   A potem znowu zaczęli wrzeszczeć.


   - Bo on mówi, że te drzwi są brzydkie!! - ryknęli razem.

   Aż się wzdrygnąłem.

   - Zaraz, zaraz, zaraz!! - każde z tych słów krzyczałem coraz głośniej. Bliźniacy zatrzymali się i uciszyli.

   - Co? - zapytali jednocześnie.

   - Jakie drzwi? Co, który uważa? - byłem zdezorientowany.

   Niestety identyczni bracia znowu zaczęli mówić razem i co innego.

   - Stop!! - wrzasnąłem. - Nie naraz!! Pojedynczo!!

   Bliźniacy już po raz, któryś przystanęli. I w końcu (Amen!)  zaczął mówić tylko jeden. Nie wiem czy Mark i Clark, bo ich nie odróżniam.

   - Bo on twierdzi, że tamte drzwi są brzydkie!

   Ale zaraz jego brat się wtrącił.

   - A wcale, że nie! To ty tak uważasz - oburzył się.

   - Nieprawda!

   - Kłamiesz!

   I znowu zaczęli się kłócić. Nie wytrzymałem.

   - Zamknijcie się wreszcie, ogłuchnąć można!!!!! - wrzasnąłem tak głośno, że różne istoty przechadzające się blisko wzdrygnęły się i popatrzyły na mnie niektóre ze zdziwieniem, a niektóre z oburzeniem. I niestety czułem, że ktoś jeszcze.

   Bliźniacy również spojrzeli na mnie ze zdziwieniem mieszającym się z oburzeniem.

   - No co? - zapytali na co nie zwróciłem uwagi.

   - Czyli, że on uważa, że te drzwi są brzydkie, tak? - zwróciłem się do Clarka (albo Marka). Jego brat chciał coś wtrącić, ale powstrzymałem go ruchem ręki.

   - Tak.

   - A ty twierdzisz, że on uważa, że te drzwi są brzydkie, tak?- tym razem zapytałem Marka (lub Clarka).

   - Tak.

   - CO Z WAS ZA IDIOCI!!!!! TOŻ TO OZNACZA, ŻE OBOJE UWAŻACIE, ŻE TE DRZWI SĄ ŁADNE!!!!! I PRZESTAŃCIE SIĘ WRESZCIE KŁÓCIĆ!!!!! - wybuchnąłem (chociaż nawet nie wiedziałem o jakie drzwi chodzi).

   Mark i Clark spojrzeli na siebie i wzruszyli ramionami. A ja spojrzałem lekko za siebie i zobaczyłem Ligolisa opartego o kolumnę i uśmiechającego się. "Uch, ciekawe co go tak śmieszy - pomyślałem."
   - Brawo - usłyszałem za sobą. - Jeszcze chyba nikomu nie udało się uspokoić naszych ukochanym bliźniaków.

   Obejrzałem się i zobaczyłem Ozzy'ego uśmiechającego się tak samo jak Ligolis. To już zrozumiałem co go tak śmieszyło, ale nie chciałem przyjąć tego do wiadomości.

   - Serio?

   - No serio - blondyn uśmiechnął się ponownie.

   Później przyjął zdziwiony i zaciekawiony zarazem wyraz twarzy. - Co on się tak na ciebie patrzy?

   Nie musiałem się odwracać i tak wiedziałem o kogo chodzi.

   - Nie wiem, ale wiem co innego. Nie chce go widzieć - powiedziałem i zacząłem iść.

   - Co? Czemu? - zdziwił się Ozzy. - I gdzie ty właściwie idziesz?

   Zatrzymałem się. Blondyn o mało co na mnie wpadł.

   - Właściwie to nie wiem - i znowu zacząłem iść. Ozzy ruszył za mną zdezorientowany. - Byle jak najdalej od niego.

   - Od kogo?

   - Od Ligolisa - syknąłem.

   - Cz-Czemu? Co się stało? Wczoraj chyba jeszcze go lubiłeś.

   - Wczoraj rano. Ale to się zmieniło - nadal syczałem.

   - Niby czemu?

   Odwróciłem się tak gwałtownie, że Ozzy tym razem na mnie wpadł.

   - Bo oni coś przede mną ukrywają. I nie chcą powiedzieć co - syknąłem tak ostro, że aż mój przyjaciel się cofnął. A ja znów ruszyłem dalej.

   - Ale nie sądzisz, że to jest za mały powód?

   - Nie.

   - Ale czy to jest takie strasznie złe?

   - Tak.

   - Oookeeej. Czyli, że oni coś przed tobą ukrywają i za to go nie lubisz, tak?

   - Ich! Możemy już zakończyć ten temat?

   - Dobra, dobra. Skoro to cię tak wkurza.

   - Tak.

   Potem szliśmy już w milczeniu. Ale niestety nie wiedziałem gdzie. W pewnym momencie zatrzymałem się odwróciłem do Ozzy'ego. On również przystanął.

   - Hej, Ozzy.

   - Hm?

   - Wiesz, gdzie jesteśmy?

   Na twarzy blondyna pojawiło się lekkie przerażenie. Rozejrzał się.

   - N-Nie. A ty?

   - Ja też nie - zaśmiałem się. - To co? Czeka nas ciekawa przygoda, tak?

Pytanka 4

   A oto i kolejne pytanka:

Od Asi:

1. Jaki masz znak zodiaku?
Byk

2. Ulubiony przedmiot?
Chyba francuski.

3. Lubisz fotografować?
Nawet. ;)

4. Najważniejsza cecha ludzka?
Hmmm, chyba umiejętność kochania.

5. Lubisz blogować? :)
Of course! ;D

1. Kim chcesz być w przyszłości?
Jeszcze dokładnie nie wiem, ale na razie pokojówką. XD

2. Twoje największe marzenie?
Hmmm, mam ich trochę, ale największe... Mieć własnego konia i rozmawiać z nim tak jak to robili Zwiadowcy. *.*

3. Dlaczego prowadzisz bloga?
Szczerze? Nie wiem do końca. Po prostu wszyscy mieli i dziewczyny mnie namówiły... ;))) (w tym Ty ;D)

4. Lubisz zwierzęta?
Kocham!! *.*

5. Ulubiony przedmiot?
Chyba francuski. ;)))

6. Twoja największa pasja?
Taniec. *.*

7. Ulubiony blog?
Hmmm, dobre pytanie. ;DD Chyba nie mam, bo wszystkie są ekstra. ;*

8. Co powinnam zmienić na swoim blogu?
Nic, moja droga. ;*
Od Natalii:

1. Lubisz Frugo?
Tak, najbardziej białę. ;) ;D

2. Ulubiona dyscyplina sportowa?
Hmmm, nie wiem. Może siatkówka? ;))

3. Ile masz lekcji w poniedziałki?
7.

4. Lubisz grać w planszówki? Jeśli tak, to jakie?
Tak, np. w monopol. ;)) ;DD

I na koniec moje pytanie do wszystkich: Co powinnam zmienić na swoim blogu?? Odpowiadajcie w komentarzach!! ;DDD Pozdrawiam. ;**

sobota, 10 listopada 2012

Pytanka 3

   Hejka. ;D Nie ma lepszego tytułu. XD Oto tytułowe pytanka od Applee:

1. Co sądzisz o piłce nożnej?
Bardzo ją lubię. ;)

2. Jakie jest twój ulubiony przedmiot w szkole?(tylko jeden)
Hmmm, trudne pytanie, ale chyba francuski. ;))

3. Ile masz lekcji w poniedziałek?
7

4. Ile masz lekcji we wtorek?
To zależy, co tydzień się zmienia, więc raz 4, a raz 5.

5. Ile masz lekcji w środę?
Sześć, ale z przygotowaniem do konkursu z angielskiego to 7.

6. Ile masz lekcji w czwartek?
7

7. Ile masz lekcji w piątek?
7

8. Chodzisz co tydzień do kościoła?
Tak.

9. Co robisz po przyjściu ze szkoły?
Jem obiad, odrabiam trochę lekcje, przygotowuję się do wyjścia i wychodzę na zajęcia dodatkowe. ;))

10. Często się nudzisz?
Raz tak, a raz nie. ;))

A teraz moje pytanka:

1. Jak często gdzieś wyjeżdżasz? (jeśli wyjeżdżasz [obojętnie z kim i gdzie])
2. Chodzisz na jakieś zajęcia dodatkowe?
3. Lubisz pływać?
4. Co najbardziej lubisz: bransoletki, kolczyki, pierścionki czy naszyjniki?
5. Lubisz prowadzić bloga? (jeśli prowadzisz)
6. Często nudzisz się w sobotę?
7. Co robisz regularnie w niedzielę?
8. Lubisz grać w siatkę?
9. Byłaś gdzieś za granicą?
10. Jaki jest twój ulubiony kraj?

Do odpowiedzi zapraszam:
1. Fobosa.
2. Natalię (Natal2000)
3. Piorunpolę.
4. Twi.
5. Lolę *.*
6. Asię.
7. Wikirybkę.
8. Hope (możesz odpowiedzieć w komentarzu ;]]).
9. Anię.
10. Milionioliwka.

niedziela, 21 października 2012

Opowiadanko

  Jestem w pokoju, całym z drewna. Jak wszystko. Wkładam na siebie zwiewną, błękitną sukienkę. Wychodzę na dwór. Kieruję się na łąkę blisko wioski. Tam czuję, że żyję. Stopy mam bose. Delikatnie chodzę po trawie. Z każdym krokiem delektuję się jej miękkością. Moje rozpuszczone włosy powiewają lekko na wietrze. Przyklękam i dotykam delikatnie kwiatka. Jego miękkie płatki napawają mnie radością. Paraduję tak na łące do samego wieczora. Wtedy siadam na miękkiej, przyodzianej już rosą trawie i spoglądam w niebo. Obserwuję zachód słońca. Chmury zabarwiły się na pomarańczowo z prześwitami różu. Kiedy już słońce zaszło, wstaję i, z uczuciem lekkiego smutku, wracam do domku. Jeszcze gdy kładę się spać czuję na sobie delikatny dotyk natury.

Banery

   Dobra, a teraz parę banerów. ;))

Najpierw mój (zrobiony przez Natalię ;]):


jess.bmp

Teraz Natal2000:


Teraz Asi:




Teraz Poli:



A jeśli kogoś nie wstawiłam to się upomnijcie. ;))

Francja 3

   Hejka. ;) Dzisiaj opiszę Wam kolejne dni spędzone we Francji. ;)) A więc tak. Poszliśmy spać około północy, ale i tak obudziłam się około siódmej. ;) (I po raz kolejny wybaczcie mi za wszystkie powtórzenia, które się tutaj znajdują ;]) Pochodziłam sobie, pozwiedzałam, a podwórko i dom było duże. Po jakimś czasie (w każdym razie długim) wstała mama mojego wujka. Tylko, że ona mówiła tylko po francusku, a ja francuskiego nie umiałam. ;)) Ale jakoś tam się dogadałyśmy i zrobiła mi śniadanie. ;D Chociaż niestety były tam mrówki, a ja nie cierpię mrówek. ;// Później poszłam se pooglądać telewizję, a kolejne osoby wstawały. tylko, że te wszystkie bajki (bo akurat one leciały ;]) były po francusku. XD Potem kąpaliśmy się w basenie (z naszą nadmuchiwaną piłką ;]) i pojechaliśmy nad morze. A jakie fale były. XD I fajnie, bo lubię duże fale. ;DD Później poszliśmy coś zjeść. I widziałam colę cherry!! ;DDD I nawet była smaczna. XD Chociaż wtedy jeszcze jej nie wypiłam. ;) Dopiero potem, za parę dni. ;)) Poszliśmy spać strasznie wieczorem. W ogóle tam chodziliśmy spać straaasznie późno. ;)) Następnego dnia też kąpaliśmy się w basenie i nad morzem, ale już nie wstałam pierwsza. ;)) W ogóle lubiłam tam oglądać bajki chociaż wcale ich nie rozumiałam. XD I poznałam parę nowych. ;) Raz pojechaliśmy do Avignonu (Avignon czyt. Awinją). Było tam pięknie!! Jednego dnia pojechaliśmy też na konie. I koń mojego brata ciągle jadł trawę. XD I widzieliśmy byki. I jeździliśmy po bagnach. I było zamieszanie, bo koń cioci nie chciał iść za koniem pani i zawrócił, więc reszta zgłupiała. I zrobiło się wielkie zamieszanie (wszystkie konie chodziły w inną stronę) podczas, którego mój koń zderzył się z koniem mamy i nie wiem chyba strzemieniem, przycisnął nogę mamy tak, że miała siniaka. I widzieliśmy byki chowające się za krzakami, które były w telewizji. XD A resztę przeczytacie w elfie. XD Bo to stąd to ściągnęłam. ;DD Ale są też rzeczy pozmieniane i powstawiane. ;)) I byliśmy jeszcze innym razem na jakichś ruinach. I w ogóle. To był cudowny wyjazd. No i oczywiście mężczyźni oglądali mecze za każdym razem. ;D A my z moim bratem pływaliśmy w basenie ok. północy. :D Wiecie jak to fajnie mówić: "pływałam w basenie o północy". XD Chociaż to tak naprawdę było przed północą, ale nie wnikajmy. XD I raz byliśmy w takiej restauracji, gdzie jedliśmy strasznie dużo rzeczy (między innymi krwistego byka0, a resztę opowiem później. XD No to papa! ;**

niedziela, 14 października 2012

Powiadomienie

   Hejka! ;D Piszę po raz kolejny, bo chcę Was o czymś powiadomić. XD A mianowicie o tym, że nie będzie mnie zapewne znowu tydzień. ;) Bo wiecie, nie wyrabiam z lekcjami. ;/ I z zajęciami dodatkowymi. ;/ No więc, żegnam! XD Papa!! ;DD

Pytanka 2

   Hejka. ;) Teraz chciałabym odpowiedzieć na pytania Fobosa. ;)

1. Lubisz historię XX wieku?
Hmm, niezbyt. Tak jak Natalia wolę starożytną. ;)

2. Którą postać z sagi "Zmierzch" lubisz?
Jaspera i Alice.

3. Chciałabyś/chciałbyś aby istniały "dzieci nocy'" (wilkołaki, wampiry, demony)?
Nie jestem pewna, ale jeśli by były  niezbyt dobre to raczej nie.

4. Wkurza Cię niemiecki?
Nie mam niemieckiego, bo na szczęście wybrałam francuski, ale gdybym miała to chyba tak.

5. Lubisz słuchać Metallici?
Nie słuchałam i nie zamierzam.

To już wszystko na dzisiaj. ;) Papa! ;*

sobota, 13 października 2012

Pytanka

   Ostatnio zauważyłam, że zostałam otagowana (czy ktoś byłby łaskaw mi wytłumaczyć dlaczego to się tak zaczyna?? XD)

   A oto pytania od Natal2000:

1. O której godzinie zazwyczaj wstajesz jak musisz iść do szkoły?

O 6:30.

2. Co zazwyczaj jesz na śniadanie?

Płatki z mlekiem.

3. Jesteś umysłem ścisłym czy humanistycznym?

Humanistycznym! Nie cierpię przedmiotów ścisłych.

4. Masz rodzeństwo?

Mam. Starszego brata.

5. Co robisz po powrocie ze szkoły?

Odrabiam lekcje lub przygotowuję się do wyjścia na zajęcia dodatkowe. ;)

A teraz moje pytanka, bo nie chcę być wyrzutkiem (A propo ktoś czytał "Wyrzutków" Johna Flanagana? XD). ;D

1. Lubisz matmę?
2. Jaka jest twoja ulubiona książka?
3. Jakie jest twoje ulubione opowiadanie, które napisałaś/łeś (jeśli piszesz)?
4. Lubisz filmy/seriale animowane?
5. jaki jest twój ulubiony serial?

Bardzo proszę o odpowiedź:
Fobosa
Natal2000
Asię
Olcię700
Lolę

To już wszystko jak na ten post. ;)

Elf 5

   Skamieniałem. Zrobiło mi się słabo. Pobladłem. Zamgliło mi się przed oczami. Nogi zaczęły się pode mną uginać. Ogólnie zasłabłem.


   - E-E-Elf? - powtórzyłem słabym głosem.

   Ozzy wyglądał na zmieszanego, reszta też zmyła już uśmiechy z twarzy.

   - Noo... A nie? - zapytał blondyn.

   Pokręciłem wolno głową.

   - Nic mi o tym nie wiadomo - powiedziałem równie wolno.

   Nogi się pode mną już ugięły całkowicie. Ozzy pomógł mi usiąść na ziemi.

   - Posłuchaj, moim zdaniem jesteś elfem - zaczął ostrożnie dobierając słowa. - Wyglądasz jak normalny elf. Spójrz na Rossa. On też jest elfem. Rose zresztą też. Cała ich rodzina to elfy. Noo, prawie. Ale nieważne - urwał, a po chwili dokończył. - Zresztą jesteś bardzo podobny do Ligolisa i Haldira, którzy również są elfami, tylko, że już dorosłymi.

   Drgnąłem.

   - Ligolisa i Haldira! - krzyknąłem zrywając się na równe nogi. Teraz reszta drgnęła.

   Już wcześniej, przy naszym pierwszym spotkaniu, rzuciło mi się w oczy nasze podobieństwo. Ale później już o tym zapomniałem.

   - Hej, coś ty taki nerwowy? - zapytał mnie Ozzy.

   Pokręciłem głową, nadal zszokowany.

   - Znam Ligolisa i Haldira. To z nimi tu przyjechałem - wyjaśniłem.

   - Seriooo? Ach, no tak można było się domyślić - Ozzy uśmiechnął się krzywo.

   - I raczej wiesz, że wielu z nas tutaj, nie jest ludźmi? - wtrącił Ross.

   Spojrzałem na niego. Skinąłem głową.

   - Tak, wiem - i po chwili zastanowienia dodałem. - Wy też?

   Chłopacy pokiwali głowami.

   - Oliver jest wampirem - wiem, dziwne, po tym świecie można było się ich nie spodziewać - Allan jest krasnoludem, a bliźniacy są gnomami - wyjaśnił Ozzy.

   - Gnomami?

   - Tak, gnomami. Ale dobrymi. Bo są też złe. Jak dorosną bardziej będą je przypominać.

   Bliźniacy mieli nieco wydęte brzuchy, brązowe włosy i piwne oczy.

   - A ty? - spojrzałem Ozzy'emu prosto w oczy.

   - Ja jestem pół-człowiekiem, pół-elfem.

   - Aha. Czyli, że mam całego kolegę i połowicznego, jeśli chodzi o elfy - wyszczerzyłem się.

   Brat Brandona zaśmiał się.

   - Tak.

   - Jak coś, to nas jest więcej, jeśli chodzi o paczkę - wtrącił Oliver. - Są jeszcze trzy dziewczyny.

   Odwróciłem się do niego.

   - Jakie?

   - Wkrótce je poznasz.

   - Jedną z nich jest moja siostra - wtrącił tym razem Ross i się uśmiechnął.

   Pokiwałem głową i również się uśmiechnąłem.

   Gadaliśmy tak jeszcze, o różnych sprawach (na przykład o tym, że do paczki należy jeszcze Brandon), z godzinę, tak naprawdę mniej, bo Ozzy wciąż pilnował czasu. Więc jak już zostało mu z pięć minut to obaj się pożegnaliśmy i wyszliśmy. Zresztą stwierdziłem, że ja też powinienem już wracać. Bo coś długo mnie nie było.

   Kiedy wyszliśmy skierowaliśmy się w stronę dziedzińca. Gdzieś tak w jego połowie odezwał się Ozzy.

   - A może chciałbyś do mnie wpaść? Rodzice na pewno się zgodzą - zaproponował z uśmiechem.

   - Jasne - odpowiedziałem, a na mojej twarzy, również pojawił się uśmiech.

   - Nie, dzięki Ozzy, ale może innym razem. On teraz musi iść z nami - rozległ się, trochę rozdrażniony głos, za naszymi plecami. A najgorsze było to, że ja znałem ten głos.

   Odwróciliśmy się i ujrzeliśmy Ligolisa i Haldira. Ten pierwszy miał nieco wkurzoną minę, a ten drugi miał obojętny wyraz twarzy, więc nie potrafiłem nic z niego odczytać.

   - Eee, jasne - powiedział nieco speszony Ozzy i szybko się oddalił. "Zdrajca - pomyślałem. - Dzięki za wsparcie."

   Ligolis patrzył za nim jeszcze trochę (tak samo jak ja), a później zwrócił się do mnie:

   - Gdzieś ty był? Szukaliśmy cię.

   W duchu się ucieszyłem, bo jak wiecie, to miała być ich kara za to, że coś przede mną ukrywają.

   - A nigdzie.

   Ligolis cofnął się o krok. Na jego twarzy malowało się zdziwienie, na Haldira zresztą też. Od razu wyczuli upartość w moim głosie i już wiedzieli, że coś jest nie tak. "I dobrze im tak - pomyślałem. - Mają za swoje."

   - Co jest? - zapytał młodszy z braci, ostrożnym tonem.

   - Nic.

   - A tak naprawdę?

   - Nie musicie wiedzieć.
   - Powiedz - to było powiedziane tak ostrym tonem, że aż mnie ciarki przeszły. Ale postanowiłem "grać" tak samo.

   Popatrzyłem ostro na mojego rozmówcę i zmrużyłem powieki.

   - Coś przede mną ukrywacie.

   To również zabrzmiało strasznie ostro. Jak wbicie szpilki. "I dobrze - pomyślałem."

   Ligolis znów się cofnął i znów zrobił zdziwioną minę. Później jakby coś sobie przypomniał i zrozumiał. Zaraz po tym zaklął pod nosem.

   - Mogłem się domyślić - powiedział cicho. - Nic przed tobą nie ukrywamy - oznajmił już głośniej.

   - Kłamiesz - ciągle mówiłem ostro. - Dobrze to wiem. Słyszałem. I się domyśliłem.

   - Nic przed tobą nie ukrywamy. A przynajmniej nic o czym musisz wiedzieć.

   - Aha, czyli, że jednak coś ukrywacie, tak? I uważacie, że nie muszę o tym wiedzieć? Dzięki wielkie. I wiecie co? Powiem wam jedno. Nienawidzę was.

   Ostatnie zdanie zabrzmiało jeszcze ostrzej niż cała reszta. Nie widziałem ich reakcji, bo od razu się odwróciłem i pobiegłem do zamku. Wbiegłem po kręconych schodach i z impetem wpadłem do mojej komnaty. Zatrzasnąłem drzwi i przebiegłem do sypialni, która była na lewo od wejścia. Od razu rzuciłem się na wielkie łóżko z baldachimem, głowę ukryłem w poduszce. Po policzkach poleciały mi niechciane łzy.

   Myślałem, że są moimi przyjaciółmi. Ale przed przyjaciółmi niczego się nie ukrywa. Nawet Haldira polubiłem mimo, że on mnie nie. Byłem załamany. Nigdy nie miałem przyjaciół. Myślałem, że to są moi pierwsi. Ale jednak nie. Na szczęście mam jeszcze paczkę Ozzy'ego. Mam nadzieję, że chociaż oni okażą się prawdziwymi przyjaciółmi. Bo nadzieja to chyba jedyne co mi pozostało.

   Po jakichś 10 minutach przyszedł Ligolis. Usiadł na łóżku i położył mi rękę na ramieniu.

   - Leo, to nie tak. Nie możemy ci tego powiedzieć. Po prostu nie możemy. Proszę cię, zrozum to. Wkrótce ci wszystko wyjaśnimy, obiecuję. Tylko daj nam czas...

   - Czyli, że co, wszystkim mam dawać czas?! A jak ja go nie mam?! To co wtedy?! Też go potrzebuję - powiedziałem słabym głosem.

   - Proszę cię. Zrozum. Powiemy ci wszystko. Ale w swoim czasie.

   - Jeśli masz zamiar tak ciągle gadać to lepiej stąd idź! Nie chcę cię tu! - krzyknąłem, ale mój był zduszony przez poduszkę.

   Ligolis drgnął. Cofnął rękę. Moje ostatnie słowa zabrzmiały jak trzaśnięcie biczem. Wstał.

   - Porozmawiamy jak się uspokoisz - powiedział cicho. Po jego głosie poznałem, że jest  bliski płaczu.

   Po czym wyszedł.

Konie

   Witajcie!! Przepraszam, że nie było mnie ze dwa tygodnie!! Ale chyba sami rozumiecie - szkoła. A zwłaszcza, że teraz zaczyna się sezon kartkówkowo-sprawdzianowy. ;// Jak ja lubię wymyślać nowe słowa! XD Do rzeczy. Pewnie się zastanawiacie dlaczego jest taki, a nie inny tytuł posta. Otóż odpowiedź jest prosta: Zaczęłam chodzić na konie!! Naprawdę! Wczoraj byłam po raz pierwszy i było EKSTRA!!!!! Czyściłam konia, a później sobie trochę na nim pojeździłam. Oczywiście pod okiem pani. :D Najpierw trochę stępa (czyli, że koń sobie spokojnie chodził), a potem trochę kłusem  (czyli tak jakby naszym truchtem) w kółeczko. ;D Pani mnie nawet pochwaliła, że jestem elastyczna. ;D I mówiła, że nasze ciało nie może przeszkadzać dla konia i ja nie przeszkadzałam już na 1. lekcji, a niektórzy to przeszkadzają przez 10 lekcji. (Sorki za powtórzenia ;]) I nie podskakiwałam w siodle przy kłusie, a niektórzy to - jak to pani określiła - podskakują na kilometr od siodła. XD Koń, na którym jeździłam nazywa się Duża Siwa, w skrócie Siwka. ;)) Niektóre imiona koni są nieco dziwne, ale i tak fajne. ;) ;DD Mi się tam BARDZO podobało, i dla tych, którzy mieszkają w okolicach Białegostoku lub w nim, i chcą się nauczyć jeździć, to polecam stadninę koni w Jurowcach. :) Gorąco polecam. ;) ;DD Muszę już iść robić obiad, więc papa!! ;DD ;*

sobota, 29 września 2012

Elf 4

   Mniej więcej po południu, kiedy wyjechaliśmy zza zakrętu ujrzeliśmy zamek. Był wielki, ze strzelistymi czterema wieżami. Był szary. Kiedy podjechaliśmy bliżej  zobaczyłem go dokładniej. Miał wielki most zwodzony i fosę. Most był drewniany. Przejechaliśmy po nim i przekroczyliśmy równie wielką i szarą bramę. Zamek miał obszerny dziedziniec. Na jego końcu była stajnia. Wjechaliśmy do niej. Konie oddaliśmy chłopcu stajennemu. Zaintrygował mnie ten widok.

   Następnie Ligolis powiedział, żebym tu na nich zaczekał. Odchodząc dodał, że mogę sobie pochodzić po dziedzińcu, ale, żebym się za bardzo nie oddalał.

   Stałem tak trochę, a później obejrzałem się jeszcze raz na chłopca stajennego i wyszedłem na zewnątrz. Po dziedzińcu chodziło bardzo wielu ludzi. A dokładniej to bardzo wiele dziwnych istot. Już wcześniej, po spotkaniu z potworem, wiedziałem, że nie jestem w swoim świecie. I nastawiłem się na różne dziwne istoty. I te lepsze od monstrum, i te (niestety) gorsze.

   I teraz je ujrzałem. Po dziedzińcu chodziły różne krasnoludy, wielkoludy, jacyś starcy z laskami, skrzaty i jeszcze inne, najróżniejsze stworzenia, których nie ma co tu opisywać, bo było ich za dużo. Na szczęście tych gorszych od kałamarnicy nie było.

   Kiedy tak się przyglądałem tym różnych stworzeniom, ujrzałem dziewczynę. Tak, dziewczynę. Miała piękne ciemnobrązowe włosy do ramion i piękną, długą ciemnofioletową suknię. Gdy się odwróciła w moją stronę zobaczyłem (w głębi duszy mnie to zdziwiło, bo odległość była całkiem duża) jej przepiękne jasnozielone oczy i idealne rysy twarzy. Była po prostu ideałem. Stałem jak zahipnotyzowany. Ona również się na mnie patrzyła. Uśmiechnęła się delikatnie. Potem lekkim krokiem zbliżyła się do mnie. Serce zabiło mi mocniej. I wtedy to sobie uświadomiłem. Tak, zakochałem się. I w tej pięknej jak wschód słońca dziewczynie i w tym lepszym świecie. To wszystko sprawiło, że mimowolnie się uśmiechnąłem. W tym samym czasie dziewczyna była już przy mnie.

   - Jak się nazywasz? - spytała.

   - Leo - odpowiedziałem. - A ty?

   - Ja jestem Rose. Dla przyjaciół Rossy. Kim jesteś?

   Zdziwiło mnie to pytanie. Nie wiedziałem co jej odpowiedzieć. Czy chodziło jej o to jakim stworzeniem jestem? Czy może o coś innego?

   Chyba to zauważyła, bo sprostowała.

   - Jesteś stąd?

   - Nie.

   - To co tu robisz?

   - Szczerze, to nie wiem. Nawet nie wiem dokładnie jak tu trafiłem - i opowiedziałem jej całą historię jak się tu znalazłem. Kiedy skończyłem powiedziała.

   - Od początku domyślałam się, że przybyłeś tu razem z Ligolisem i Haldirem. Oni tu przyprowadzają dużo takich jak ty - uśmiechnęła się.

   Uznałem to za miłą uwagę. Nagle, kątem oka, dostrzegłem zbliżających się trzech kolesi. Byli bardzo umięśnieni.

   Rossy też musiała ich ujrzeć, bo powiedziała:

   - O nie. To Turug. Ciągle mnie zaczepia. Nie wiem o co mu chodzi. Uważaj na niego. Jest bardzo silny.

   Kiwnąłem głową. Turug i jego dwaj kumple zbliżali się powoli. Kiedy się już zbliżyli ich przywódca zwrócił się do Rose.

   - Czemu zadajesz się z takimi... - tu spojrzał na mnie pogardliwie i równie pogardliwie dokończył. - Wyrzutkami społeczeństwa.

   - On nie jest żadnym wyrzutkiem społeczeństwa! - krzyknęła oburzona. - Ty sam nim jesteś! Czemu wszystkich nowych tak nazywasz!?

   - Bo mi się tak chce. A teraz znikaj. Chciałbym się zapoznać z twoim nowym znajomym - ostatnie zdanie wypowiedział z ironicznym uśmieszkiem na twarzy, a jego kompani również przybrali takowy wyraz twarzy co mi przypomniało Koniczynę i moją klasę.

   Rossy spojrzała na niego z nienawiścią wypisaną na twarzy, następnie rzuciła mi przepraszające spojrzenie, po czym odeszła gniewnym krokiem. Kiedy już się oddaliła, Turug nachylił się do mnie i powiedział:

   - Trzymaj się od niej z daleka, jasne? Ona jest moja - po czym głośno powiedział. - Idziemy! - i odeszli.

   Jeszcze długo za nimi patrzyłem i rozmyślałem nad tym, że jeszcze przed dwoma minutami wszystko się tak dobrze układało. Jednak nie miałem za dużo czasu na użalanie się nad, bo wrócili bracia.

   Popatrzyli się w tą samą stronę co ja, po czym Ligolis zapytał:

   - Na co tak patrzysz?

   Pokręciłem głową.

   - Na nic.

   Młodszy z braci przyglądał mi się przez chwilę badawczo, a następnie powiedział:

   - To chodźmy.

   Zaprowadzili mnie, po krętych schodach, do obszernej komnaty. Meble w niej były staroświeckie. Miała wielkie okno wychodzące na dziedziniec. Spojrzałem pytająco na Ligolisa.

   - Będziesz tu mieszkał dopóki... - tu urwał, jakby zmieszany.

   - Dopóki co?

   - Musimy już iść, ale wkrótce cię odwiedzimy - Ligolis udał, że tego nie słyszał, co mnie bardzo zdziwiło.

   Kiedy za braćmi zamknęły się drzwi, usłyszałem jeszcze urywek ich rozmowy.

   - Jeszcze trochę i by się dowiedział przez ten twój niewyparzony język - wyrzucał bratu Haldir.

   - No co? Nie moja wina...

   Dalszej części rozmowy już nie usłyszałem. Usiadłem na wielkiej, bordowej i eleganckiej kanapie. Rozmyślałem nad tym co oni przede mną ukrywają. W końcu wstałem i podszedłem do okna. Na dole zobaczyłem Rossy. Rozejrzałem się, ale nigdzie nie zauważyłem Turuga. Postanowiłem więc zejść na dół. Przecież bracia nie zabronili mi stąd wychodzić, prawda? Zresztą miałem nadzieję, że chcą, żebym ciągle tu był, bo miałem ochotę zrobić coś wbrew ich woli. Taka potrzeba zrodziła się we mnie przez to, że coś przede mną ukrywają.

   Wybiegłem z pokoju i zbiegłem po krętych schodach, aż mi się w głowie zakręciło. Wybiegłem, trochę jak pijany, na dziedziniec. Rozglądałem się na wszystkie strony, ale nie zobaczyłem Rossy. Za to zobaczyłem kogo innego...

   Pewnie myślicie, że Turuga, ale się mylicie. To byli dwaj bliźniacy, którzy się o coś sprzeczali. Podszedłem do nich i zapytałem o co chodzi.

   Natychmiast przerwali kłótnię i obaj stanęli jak wryci. Nastąpiła chwila ciszy. Zastanawiałem się co we mnie jest takiego dziwnego. Aż tu nagle obaj zaczęli tak wrzeszczeć, że aż mnie uszy rozbolały.

   - Obcozamkowiec, obcozamkowiec! - przekrzykiwali siebie nawzajem.

   - Przestańcie tak wrzeszczeć, niedołęgi - usłyszałem czyjś głos. - To, że ktoś nie jest stąd to wcale nie znaczy, że jest straszny.

   Bliźniacy natychmiast się uspokoili. Spojrzałem w kierunku, z którego dobiegał głosu. Jego właścicielem okazał się młody chłopak mniej więcej w moim wieku. Miał blond włosy i jasną cerę.

   - Przepraszam za nich - chłopak się uśmiechnął. - Wiecznie się kłócą i boją wszystkich nowych, którzy tu przyjeżdżają - wyjaśnił.

   Bliźniacy spojrzeli na niego z wyrzutem.

   - Wcale, że nie! - wykrzyknęli chórem.

  Chłopak wcale się nie przejął tym aktem oburzenia. Powiedział tylko:

   - To udowodnicie mi to przy następnym przypadku - potem zwrócił się do mnie i wyciągnął rękę. - Nazywam się Ozzy. A ty?

   - Leo. Możesz mi powiedzieć co to za miejsce?

   - Tak dokładnie to to jest zamek Whitemount.

   - I ty na pewno w nim nie mieszkasz - wtrącił jeden z bliźniaków.

   - A ty na pewno chcesz dostać ode mnie w łeb - skomentował Ozzy. To tamtego uciszyło.

   - A gdzie leży ten zamek? - zapytałem.

   Mój nowy kolega już otworzył usta, żeby odpowiedzieć, ale nie wydobył się z nich żaden dźwięk.

   - Ozzy, a ty gdzie się znowu szwendasz? - zagrzmiał basowy głos tuż za moimi plecami. Aż drgnąłem. Obróciłem się i ujrzłem wysokiego, barczystego chłopaka, prawie mężczyznę. Był brunetem i miał piwne oczy.


   - Wcale się nie szwendam - obruszył się Ozzy. Chłopak potrząsnął głową.

   - Nie obchodzi mnie czy się szwendasz, tylko gdzie.

   - A nie widać? - odparł z irytacją mój jasnowłosy kolega.

   Chłopak uniósł jedną brew.

   - Tylko mi nie mów, że byłeś tu przez cały czas.

   Ozzy potrząsnął zrezygnowany głową.

   - Brandon, daj spokój. Załamujesz mnie.

   - Ja tylko chcę wiedzieć gdzie się szwendasz.

   Ozzy już otworzył usta, żeby znów zaprotestować, ale pod ostrym spojrzeniem Brandona szybko zamknął usta. Zwrócił się natomiast do mnie.

   - Poznaj mojego brata, Brandona.

   Brunet wyciągnął do mnie rękę, a jego brat zwrócił się teraz do niego.

   - To mój nowy kolega, Leo.

   Uścisnąłem dłoń Brandonowi i od razu skrzywiłem się z bólu. Uścisk miał siłacza.

   - Witam cię w naszym zamku, Leo - przywitał mnie. - A ty, szwendaczu, masz być za godzinę w domu - to było już do brata. Skończywszy to mówić odwrócił się na pięcie i poszedł.

   Ozzy się skrzywił.

   - Czasami mam wrażenie, że z nim nie wytrzymam - wyznał.

   - Ile on w ogóle ma lat? - zapytałem.

   - Jest o trzy lata starszy od Ozzy'ego - odpowiedział jeden z bliźniaków, co mi przypomniało o ich istnieniu.

   Spojrzałem na niego.

   - Och, tak? Dziękuję bardzo za odpowiedź - powiedziałem z irytacją, która mnie zdziwiła. - A może ktoś mi łaskawie powie ile lat ma Ozzy?

   - Trzynaście - oznajmił sam blondyn.


  - Okej. To teraz może ktoś mi powie jak oni się nazywają?

   - Ach, no tak - wyszczerzył się Ozzy. - Poznaj Marka i Clarka - rzekł oficjalnie, wskazując wyciągniętą dłonią na bliźniaków. Tym razem oni się wyszczerzyli. Coś mi się wydawało, że oni się świetnie bawią.

   - Witamy! - wykrzyknęli równocześnie.

   - No, skoro mam jeszcze godzinę, to możesz poznać naszą paczkę - oznajmił brat Brandona.

   - Taaak!! - wykrzyknęli chórem bliźniacy.

   Uniosłem pytająco brwi.

   - Zaraz zobaczysz - odpowiedział na moje nieme pytanie Ozzy. Poprowadził mnie wzdłuż dziedzińca. W połowie skręcił. Szliśmy teraz wąską uliczką, a bliźniacy podążali cicho za nami. Znowu w połowie, zatrzymał się i rozejrzał, jakby czegoś szukając. Po chwili podszedł jeszcze kawałek i otworzył drzwi po naszej lewej stronie. Za nimi znajdowało się małe, ciemne pomieszczenie. W środku zauważyłem rysy kilku postaci.

   Ozzy zmrużył oczy.

   - A lampy zapalić to nie łaska? - zapytał z irytacją. Stwierdziłem, że ta irytacja towarzyszy mi od połowy dzisiejszego dnia.

   - Nie! - wykrzyknęły trzy osoby chórem. W ciemności zauważyłem, że się uśmiechnęły. Ozzy, mamrocząc coś pod nosem, podszedł do stolika, wziął z niego lampę naftową i ją zapalił. Potem się wyszczerzył.

   - Szukałem was - tej wypowiedzi towarzyszył wybuch śmiechu. A ja nie miałem pojęcia, że w tej właśnie chwili, ktoś inny szukał mnie.

   - Mark, Clark, zamknijcie, proszę, drzwi - poprosił blondyn. Bliźniacy posłusznie wykonali polecenie, po czym rozgościli się na podłodze obok tajemniczej (dla mnie) trójki.

   Ozzy postawił lampę na stole i zwrócił się do mnie.

   - Leo, poznaj, proszę, moich przyjaciół. To jest Oliver - Oliver był szczupłym chłopakiem o jasnej cerze, blond włosach i ciemnoniebieskich oczach. - To Allan - Allan był niskim i nieco pulchnym chłopakiem o ciemnych, rudych włosach i ciemnozielonych oczach. - A to Ross - Ross za to miał jasne, białe włosy i jasnoniebieskie oczy.

   - Ross? - powtórzyłem. - Ross? To brzmi podobnie do Rose.

   Ross zachichotał.

   - Tak. Bo to prawie to samo imię. Ale musisz przyznać, że brzmi to co najmniej śmiesznie.

   Skinąłem głową z uśmiechem.

   - Ross ma siostrę o tym imieniu - Ozzy przechylił głowę. - Sądząc po twojej reakcji na jego imię, to pewnie już ją poznałeś.

   Ponownie skinąłem głową z uśmiechem.

   Brat Brandona zwrócił się teraz do trójki moich nowo poznanych znajomych.

   - Poznajcie nowego członka naszej paczki, Leo!

   Zszokowałem się. Natomiast reszta zaczęła wznosić okrzyki i wiwaty na moją cześć, jakby właśnie ukoronowano mnie na króla, i krzyczeć do mnie różne powitania. Kiedy to wszystko już ucichło zwróciłem się do Ozzy'ego.

   - "Nowego członka naszej paczki"? - powtórzyłem. - Serio?

   - Jasne - odpowiedział mi adresat. -  Noo, chyba, że nie chcesz.

   Od razu zacząłem zaprzeczać:

   - Nie, nie, oczywiście, że nie! T-To znaczy tak! W sensie, że chcę! - plątałem się. - Po prostu się zdziwiłem. Dzięki.

   Ozzy, już po raz kolejny tego dnia, się wyszczerzył, tym razem o mnie.

   - Nie ma za co! Przyda nam się tu kolejny elf!