Wpadam tu tak sobie do Was z paroma wiadomościami:
- w poniedziałek wyjeżdżam na zimowisko szałowe (taneczne) do Augustowa i wrócę w niedzielę :)
- czytam sobie "Znak Ateny" Ricka Riordana :) (pytanie do Poli i Bukwy: zakładacie może fanklub Leona?)
- to dzisiejsze opowiadanko tak pod wpływem chwili/natchnienia. Zresztą i tak od dawna zamierzałam takie napisać. ;) Nie jest najlepsze, ale jakieś jest. ;) Za wszelkie błędy przepraszam i proszę o ich wyłapanie oraz powiadomienie mnie o nich. ;*
The last goodbye
Bilbo szedł
między ciałami leżącymi na ziemi. Rozglądał się, w oczach miał łzy. Tyle
istnień dzisiaj poległo. Tyle serc zostało złamanych ich odejściem. Tyle smutku.
Tyle nieszczęścia.
Bilbo uniósł
wzrok ku górze. Chmury się zebrały na ciemnym wieczornym niebie, a wiatr hulał
po polu bitwy.
I saw the light fade from the sky
On the wind I heard a sigh
Nagle z nieba
zaczęły spadać białe płatki. Bilbo wystawił rękę, lecz gdy tylko biała plamka
dotknęła jego dłoni, rozpuściła się. Śnieg. Nadchodzi zima. „Najwyższy czas się
pożegnać” – pomyślał hobbit.
As the snowflakes cover my fallen
brothers
I will say this last goodbye
Słońce już
zaszło. Bilbo rozejrzał się wokół. Ciemność powoli brała górę.
The night is now falling
So ends this day
„Muszę
wracać” – pomyślał Bilbo. – „Już zbyt długo tu zabawiłem.”
The road is now calling
And I must away
Bilbo przypomniał
sobie jak to wszystko się zaczęło. Delikatny, smutny uśmiech wykwitł na jego
twarzy. Przypomniał sobie całą tę drogę. Najpierw spod Pagórka, przez lasy,
zawitanie w Rivendell…
Over hill and under tree
Góry
Mgliste, Mroczną Puszczę…
Through lands where never light has
shone
Płynięcie w
beczkach do Miasta Na Jeziorze….
By silver streams that run down to
the sea
By dotrzeć
tutaj, aż pod Górę.
Bilbo
otrząsnął się. Ale to już przeszłość. I nie wróci.
Hobbit
spojrzał w górę. Niebo przesłaniały chmury, lecz gdzieniegdzie widać było gwiazdy.
Już tak długo tu jest?
Under cloud, beneath the stars
Bilbo,
zamyślony, przechadzał się w tę i z powrotem. Rozmyślał o wielu rzeczach,
chociaż starał się nie myśleć o niczym. Nawet nie zauważył, kiedy nastał ranek,
ukazawszy leżące na ziemi ciała przykryte białym puchem. Padało całą noc.
Over snow one winter’s morn
„Naprawdę
muszę już wracać” – pomyślał dobitnie Bilbo.
I turn at last to paths that lead
home
Lecz czy
wróci? Czy zdoła? I którędy pójdzie?
And though where the road then takes
me
I cannot tell
Bilbo
pomyślał o krasnoludach. To z nimi tu przybył. Z nimi przeżywał te wszystkie
przygody. Lecz musiał wracać.
We came all this way
But now comes the day
To bid you farewell
Bilbo
przypomniał sobie te wszystkie miejsca, gdzie razem byli. To wszystko, co razem
zrobili.
Many places I have been
Widział już
tyle rzeczy. Niestety, nie zawsze szczęśliwych.
Many sorrows I have seen
Ale nie
żałował. Zresztą to samo powiedział Thorinowi. Nawet się cieszył, że wreszcie
wypchnęli go z domu.
But I don’t regret
I nigdy nie
zapomni. Nigdy. Oczy zaszły mu łzami, które po chwili potoczyły się po
policzkach.
Nor will I forget
All
who took the road with me
Przypomniał
sobie swoje pożegnanie z Thorinem. Jeszcze więcej łez wylało się z jego oczu.
Ale nie, nie może pozwolić, by to przesłoniło wszystko co razem przeżyli. Tak,
pomyśli o tych dobrych rzeczach. Ale mimo wszystko wróci do domu.
To these memories I will hold
With your blessing I will go
Tak. Musi
wracać.
To turn at last to paths that lead
home
I znowu
dopadły go wątpliwości. Czy wróci? Tego nie umiał powiedzieć.
And though where the road then takes
me
I cannot tell
Z
krasnoludami przeszedł kawał drogi i nigdy tego nie zapomni. Lecz nie jest
krasnoludem. Jest hobbitem. I musi wracać do Bag End. Wróci teraz do Ereboru,
by ich pożegnać.
Był ktoś na Nocy Biologów?
Ja byłam. :) Fajnie było. :D Na mnie ciąży chyba jakieś fatum. Gdy zapisuję się na warsztaty to nikogo innego nie ma. ;-; Raz w 11 LO w Białymstoku były jakieś tam warsztaty. Na pierwszych byłam z licealistami, bo z gimnazjalistów tylko ja się zapisałam. Na drugich (z pierwszej pomocy) zapisały się 3 osoby, a byłam tylko ja. Teraz na pierwszych warsztatach na Nocy Biologów było zapisane chyba jakieś ok. 12 osób włącznie ze mną - przyszłam tylko ja. A że mogłam to sobie poczekałam na następną grupę. Tam przynajmniej ktoś przyszedł. xD Później na drugich też tylko ja przyszłam, więc wzięli sztuczny tłum, czyli chyba jakieś koło. (a też ok. 12 osób zapisanych było)
Nieee no, masakra. ;-; xDDD
I czekając, pisałam na telefonie w notatkach jakieś opowiadania. Oczywiście pierwsze jest bez sensu i napisane ot tak, drugie to do "Elfa", ale nie ma tam powiązania z wydarzeniami tam teraźniejszymi.
Szła ulicą i rozmyślała nad ostatnimi wydarzeniami. Czemu on się tak zachował? Czy zrobiła coś złego? Czy go zraniła? A może właśnie czegoś nie zrobiła. Westchnęła. Zupełnie nie wiedziała czemu on ją rzucił. Teraz wracała ze szkoły do domu, a ta kwestia ciągle nie dawała jej spokoju. Przecież mógł powiedzieć o co chodzi, prawda? Czemu ją tak potraktował? Przecież tak się starała, by ich związek przetrwał. I co? I nic! I tak ją rzucił. Oczy jej zaszły łzami. Po chwili uniosła wysoko głowę. Tak chciał grać? Dobrze. A więc niech mu będzie. Skoro chciał być taki to proszę bardzo! Ona też taka będzie. Już nie będzie płakać, o nie. Będzie nim gardzić, rozmawiać z jego kolegami, ale do niego ani słowa! O tak, to jest genialny plan. Uniosła wysoko głowę i dumnym krokiem poszła w kierunku domu, a w jej oczach widać było chytry błysk. - Ooo, chciałbyś! Zapomnij geniuszu! W życiu ci nie pozwolę! Haldir zaśmiał się. - Ta, powiedzmy - uniósł miecz i wycelował klingą w brata. - Jeszcze zobaczymy. Ligolis zrobił to samo z bronią. - No dajesz. Po tych słowach oboje zamachnęli się i słychać było szczęk broni. Przez jakiś czas osoby przechodzące obok placu ćwiczebnego mogły oglądać konfrontację braci. Po chwili pewna osoba przystanęła na dłużej i przyglądała się walce z nieprzeniknionym wyrazem twarzy. Bracia, zajęci sobą, nie zauważyli jej. - Naprawdę musicie to robić? - Matko jedyna! - bracia jednocześnie wypuścili broń, przestraszeni. - Chcesz żebyśmy na zawał zeszli, czy jak?! - krzyknął Ligolis. Król spojrzał na nich z rozbawieniem. - Skąd. Tylko zapytałem. Bracia spiorunowali go wzrokiem. Chwilę za władcą, pojawiła się kolejna postać. - Co się dzieje? - spytała z zaciekawieniem Liliami. - Och, nic takiego - odburknął Ligolis. - Tylko nasz kochany ojciec chce się nas pozbyć. - Jak? - Sprawiając byśmy dostali ataku serca - wyjaśnił, przez zęby, Haldir. - Podnieście broń - rzekł niewzruszony król. Bracia spojrzeli na niego wściekli, po czym wzięli miecze i schowali je do pochew. - Jesteś nienormalny - stwierdził, nadal oburzony, Ligolis. - Zgadzam się - dodał jego brat. - Powiedzieli ci normalni - parsknął król. Liliami zaśmiała się. Bracia spojrzeli na siebie po czym, niemalże jednocześnie, podbiegli do siostry, pchnęli ją na ojca, a następnie z uwielbieniem patrzyli jak oboje wywalają się na ziemię.
Chwilę na nich patrzyli, po czym parsknęli śmiechem, nie zważając na to, że byli zasztyletowywani spojrzeniami krewnych. - Nie macie poczucia humoru - stwierdził z dziką satysfakcją Haldir. - Właśnie - potwierdził Ligolis, ocierając łzy z oczu. - Zabawne - powiedziały, wstając, ich "ofiary". Wymiana zdań nie trwała długo, ponieważ zaraz wszyscy się rozeszli w swoje strony w wesołych humorach.
Wybaczcie wszelkie błędy. ;)
(A, i od razu! Wybaczcie tekst ;} [chodzi o tło])
No, a teraz muzyka. ^^
Tak, tak, to będzie trochę muzyczny post, ale (oczywiście) skupiony na "Hobbicie". :)
Ostatnio, jak już pisałam, dostałam 5-płytowe wydania do dwóch pierwszych części "Hobbita" z materiałami dodatkowymi i było tam m.in. o muzyce w "Hobbicie". Zakochałam się w tym. :D
Otóż najpierw będzie pierwsza w kolejce piosenka w 1. filmie pt. "Blunt the knives".
Tak, wiem, jestem głupia, ale nic nie zmieni tego, że miałam podnietę, gdy zorientowałam się, kto to zaczyna śpiewać. Kili. <3 A potem drugi wers Fili. <3 A potem wszyscy. :D
Piosenka ta jest wzięta z książki, tylko pozamieniane są miejscami niektóre wersy. James Nesbitt (Bofur) gra tam na flecie. Gdy ten tam, kto ich uczył śpiewać go zapytał, czy mógłby zagrać on powiedział: "Nie jestem za dobry, ale przyniosę mój flet i zobaczymy." Gdy zaczął grać, temu gościowi opadła szczęka i powiedział: "Jesteś zatrudniony". :DDD
Ogółem Aidan Turner (Kili) powiedział, że spokojnie może zaliczyć musical do swojego życiorysu. :D
Blunt the knives
Blunt the knives and bent the forks! Smash the bottles and burn the corks! Chip the glasses and crack the plates! That's what Bilbo Baggins hates!
Cut the cloth and tread on the fat! Leave the bones on the bedroom mat! Pour the milk on the pantry floor! Splash the wine on every door!
Dump the crocks in a boiling bawl; Puond them up with a thumping pole; And when you've finished, if any are whole, Send them down the hall to roll!
That's what Bilbo Baggins hates!
Następną piosenką jest "Far over", bądź "Misty mountains cold", bądź ja naprawdę w końcu nie wiem jak ona się nazywa. :D
Też wzięta z książki, tylko tutaj chyba wersy są na właściwym miejscu. :D Oni ją traktują jak swoją historię w pigułce, pieśń, która była przekazywana z pokolenia na pokolenie. Jest dla nich niezwykle ważna. Gdy było przesłuchanie Richarda Armitage'a Phillipa Boyens (bodajże) przypomniała sobie o tej piosence i zapytała go, czy umie śpiewać, a on odpowiedział: "Chyba tak". Co później, jak mówiła Phillipa, wydało się trochę śmieszne, bo "facet ma niesamowity głos". :D Najbardziej rozwalił mnie
Mark Handlow (Dori), który w wywiadzie potem mówił: "Far over *zaśpiewał* Wow. Niezłe zaskoczenie. Ma niesamowity głos. *chwila pauzy* Nienawidzę go." xDDD <3 (on tego nie powiedział w złych intencjach ;))
Far over
Far Over the Misty Mountains Cold, To Dungeons Deep and Caverns Old, We must away ere break of day To find our long-forgotten gold.
The Pines were Roaring on The Heights, The Winds were Moaning in the Night, The Fire was Red, it Flaming Spread, The Trees Like Torches Blazed with Light.
Później w kolejce jest piosenka Bofura, która była w edycji rozszerzonej, pt. "The Man in the Moon Stayed Up Too Late". Jest to piosenka z książki, tylko że z "Drużyny Pierścienia". Frodo zaśpiewał ją w Bree i tam była coś napisane, że nauczył się jej od Bilba. Więc dają nam wybór - albo to Bilbo napisał ją w drodze do Rivendell i nauczył Bofura, albo Bofur nauczył Bilba. My mamy zdecydować. ;)
W filmie chcieli pokazać, że krasnoludy nie szanują elfów, więc Bofur wchodzi na cokół, na którym potem leży jedyny pierścień i zaczyna śpiewać piosenkę do picia. (jeśli wiecie co mam na myśli)
James Nesbitt (Bofur) sam musiał wymyślić melodię do tej piosenki, w czym pomogła mu starsza córka. :)
The Man in the Moon Stayed Up Too Late
There is an inn, a merry old inn
beneath an old grey hill,
And there they brew a beer so brown
That the Man in the Moon himself came down
One night to drink his fill.
The ostler has a tipsy cat
that plays a five-stringed fiddle;
And up and down he runs his bow,
Now squeaking high, now purring low,
Now sawing in the middle.
So the cat on his fiddle played hey-diddle-diddle,
a jig that would wake the dead:
He squeaked and sawed and quickened the tune,
While the landlord shook the Man in the Moon:
'It's after three!' he said.
Potem jest piosenka Wielkiego Goblina (też z edycji rozszerzonej), który za jej pomocą się przedstawia.
Barry Humphries (Wielki Goblin) mówił w wywiadzie potem: "Jest to piosenka przesycona nienawiścią. Myślę, że dzieciom się spodoba." xD Jest to piosenka o torturach, śmierci i takich tam, a że jest to piosenka to instrumenty również są. ;) Gobliny zbierają odpadki, rzeczy które inni wyrzucają, więc i z tego są ich instrumenty. W tle słychać również rogi. :)
Gdy kompozytor zaśpiewał aktorowi tę piosenkę on powiedział: "Nie, nie, wszystko nie tak." Chodziło mu o to, że jego postać nie ma kompletnie słuchu, dlatego musiał fałszować. :) Przy tej piosence najpierw aktor zaśpiewał, a dopiero potem robili muzykę. :D
Down, down in goblin town
Clap snap, the black crack Grip, grab, pinch, and nab Batter and beat Make ‘em stammer and squeak! Pound pound, far underground Down, down, down in Goblin Town
With a swish and smack And a whip and a crack Everybody talks when they’re on my rack Pound pound, far underground Down, down, down in Goblin Town
Hammer and tongs, get out your knockers and gongs You wont last long on the end of my prongs Clash, crash, crush and smish Bang, break, shiver and shake
You can yammer and yelp But there aint no help Pound pound, far underground Down, down, down in Goblin Town
Później Wielki Goblin jeszcze coś śpiewa, ale to chyba ot tak. :)
Następną, i już ostatnią piosenką (ąż słyszę okrzyki radości: "nareszcie!") jest piosneka końcowa, śpiewana przez Neila Finna pt. "The song of the Lonely Mountain".
Początkowo chcieli wrócić do "Far over", ale była za wolna, stwierdzili więc, że ktoś inny mógłby ją zaśpiewać. Fran Walsh i Phillipa Boyens były w samochodzie i leciała jakaś piosenka Neila i Fran powiedział: "On mógłby to zaśpiewać". A Phillipa na to: "W sumie masz rację. Myślisz, że się zgodzi?" I zadzwoniła do niego i się zgodził. Jednak to nie jest nasze "Far over" - Neil napisał własny tekst, który dotyczy dokładnie momentu, gdy stoją na skale. Zresztą sami zobaczcie :) :
The song of the Lonely Mountain
Far over the Misty Mountains rise Leave us standing upon the height What was before we see once more Is our kingdom a distant light
Fiery Mountain beneath a moon The words aren’t spoken, we’ll be there soon For home a song that echoes on And all who find us will know the tune
Some folk we never forget Some kind we never forgive Haven’t seen the back of us yet We’ll fight as long as we live
All eyes on the hidden door To the Lonely Mountain bourne We’ll ride in the gathering storm Until we get our long forgotten gold
We lay under the Misty Mountains cold In slumbers deep, and dreams of gold We must awake, our lives to make And in the darkness a torch we hold
From long ago when lanterns burned Until this day our hearts have yearned A fate unknown, the Arkenstone What was stolen must be returned
We must away ere break of day To find our song for heart and soul
Some folk we never forget Some kind we never forgive Haven’t seen the end of it yet We’ll fight as long as we live
All eyes on the hidden door To the Lonely Mountain bourne We’ll ride in the gathering storm Till we get our long forgotten gold
Far away the Misty Mountains cold.
Tak, wiem, piosenka to ostatnia, ale jeszcze chcę napisać o książkach. ;) (też Was kocham ;*)
Pięć Królestw: Łupieżcy Niebios
Jest to pierwsza część nowej serii Brandona Mulla, autora "Baśnioboru". Opowiada głównie o chłopcu, Cole'u, który wraz z kolegami w Halloween został porwany przez handlarzy niewolników i zabrany na Obrzeża. Staje się niewolnikiem i wkrótce kupują go Łupieżcy Niebios, co oddziela go od przyjaciół, których przysiągł uratować. Łupieżcy zabierają go do Sambrii, jednego z Pięciu Królestw, nad Skraj, gdzie jest jednym ze zwiadowców. Tam też poznaje Mirę, Jace'a (tak, też padłam na tym imieniu xD) i Drgawę. Zaczynają się przygody. :)
Naprawdę polecam, tak jak i wszystkie inne książki tego autora. ;) Pisane lekko, wciągająco i choć postacie są młode to barwne. :)
Hihi, jestem mądra. :D Ogarnęła, że skoro będzie tego 5 części (a będzie) to będą w każdym królestwie. :D ^^
To jest akurat moja lektura. Książka ta wzbudziła we mnie sprzeczne emocje. Nie lubię tej tematyki (koniec września 1943r.), ale jakoś ta książka mnie oczarowała. Jest to dramat jako rodzaj literacki. Jest tutaj więcej opisów niż w innym czytanych przeze mnie takich książkach. "Niemcy" - akcja dzieje się początkowo w Niemczech, Norwegii, potem we Francji, by dotrzeć z powrotem do Niemczech do Getyngi, gdzie profesor Sonnenbruch obchodzi jubileusz swojej pracy naukowej. Profesor jest człowiekiem uważającym się za prawdziwego Niemca, który ma zamiar przechować "prawdziwość" Niemczech (że się tak wyrażę) w sobie do końca wojny, a potem przekazać go przyszłym pokoleniom. Książka chyba oczarowała mnie postaciami - barwnymi i realistycznymi.
Naprawdę polecam, warto przeczytać, a końcowa wymiana zdań pomiędzy profesorem, a jego byłym uczniem naprawdę mądra. :)
No. To naprawdę już koniec. ;) A nie, jeszcze nie! xD Obrazki. ;*
Nieee, to jest mega piękne. <3 xDDDD
Jedno z najlepszych, ahahahahaha. ^.^
Piękni. <3
Tak powinno być w filmie. :(
Pikne. :D
Kolejne rodzinne. ^^
To jest takie słodkie. *.*
Hahaha, dobre! :D
Hihihi, Kili, <3
*o*
Padam.
Ahahahaha, jak on skakał po tych kamieniach! :D To było piękne. ^^
Skoro dużo moich czytelników obejrzało już "Hobbita"...
Jej! ^^ Ludzie, kocham Was! Z tego co ogarnęłam to jest tu dużo fanów Hobbita. :D
No, a więęęc. Grrr! Niektórzy ludzie są niekulturalni! Nie rozumieją, że o gustach się NIE DYSKUTUJE, a jak już dyskutuje to robi się to w sposób kulturalny i z SZACUNKIEM do drugiej osoby oraz ze świadomością, że naprawdę może się komuś coś podobać, bo tak i nie podobać, bo nie. Gr. Chciałam tutaj bronić "Hobbita", ale nie mam już nerwów. (chodzi o dyskusje na filmwebie - nie powinnam była w ogóle tam wchodzić. -.- Już nie będę)
*mogą się pojawić spoilery do trzeciego filmu*
Ogółem film był ekstra. Chociaż początkowo, mówiąc szczerze, czułam się rozczarowana. Nie wiem czym, ale tak jakoś. Dopiero za drugim razem, gdy obejrzałam tak jakby "na trzeźwo", to mi się bardziej spodobało. ;)
Ogółem efekty specjalne genialne.
Dain! Dain był genialny! <3 Po prostu padłam na "oschłej leśnej elfce". xD
A, i smuteczek, bo oba genialne wierzchowce - Thranduila i Daina - zginęły. :( Ej. ;/
Nie wiem jak u Was, ale u mnie dwa razy był moment, na którym śmiała się cała sala i moment, na którym śmiała się część sali. ;D
Ten pierwszy - "- Czy to jest ten hobbit, który ukradł klucze sprzed nosa mojej straży?
- Taaaak. Przepraszam za to." <3 xD (a tak z innej beczki, to skąd Thranduil o tym wiedział? O.o [że to był Bilbo])
Ten drugi - gdy Gandalf i Bilbo siedzieli (pod koniec) i Gandalf coś tam robił ze swoją fajką. xD ^^
A, i moim zdaniem Richard Armitage zasługuje na Oscara za Thorina tutaj. Ta smocza choroba... po prostu genialny aktor. <3 Ogółem ten wątek... Ten początek, a potem to robiło się coraz głębsze, pogłębiało się, aż w końcu ta scena, gdy go wszystko atakowało, a na końcu złoto połknęło. Jej. ^.^
Ogółem Bilbo oczywiście też był świetny. ;) Jak zwykle. ;)
Dla mnie wszyscy byli genialni! :D
A, i jeśli chcecie znać moją opinię co do wątku miłosnego... było tak:
*scena na plaży* Ejjjj. Ty ich nie lubisz! Nie rozumiesz?! Pojedynczo ich kochasz, ale nie razem!
Ciii. Są słodcy. Polubiłam ich. Z kimkolwiek będzie Tauriel, będę szczęśliwa.
No. Tak to mnie więcej było. ;) (chyba za dużo "Elfa"... Może naprawdę jestem elfem i ujawniła mi się moja druga 'ja'?)
A, i... TAURIEL ŻYJE!!!!!!!!!!!!! Matko, tak się bałam. Kamień z serca. Dzięki Ci Boże! <333 PJ jesteś uratowany! (chociaż rozdzielenie moich kochanych braci... niee, to nie był najlepszy pomysł)
Ahhhhhh... kocham ten film. ;) <3333
Jak coś mi się przypomni, to kiedyś tam jeszcze napiszę. ;D
A teraaaz... obrazki! Jej! ^^ Cieszymy się! Haha. xD
Ahaha, to ja! :D
Ihihihihi. ^^
Ahahahaha, Leggy! xD
Hahaha. ^^
Kocham, jak ich Gandalf przedstawiał. <3
Hihi, dokładnie! ;D
To mnie rozwala. xD Tylko Ci, co obejrzeli film zrozumieją. ;)
Biedny Kili. xD
Ahaha! :D
So true. ^^
Hah, dobre! xD
Nie radzę tak wychowywać dziecka. :P
Elfie. xD
Chce mi ktoś wyjaśnić, co to ma być?! xD
Słooodkie. *.*
Ahahahahahahahahahaha, Kili!! xDDDDDDDD
Szczerze... to ja nie wiem, co ja bym zrobiła. Chyba zemdlała. xD
Hihi, nowa wersja. :D Przyznajcie, że piękna. ^^
To mi naprawdę samo wyszło! XDDDDD
Hahaha, Gandalf! ^^ (jeśli nie rozumiecie tego - pytajcie, z chęcią wyjaśnię ;))
A oto cała ja. ^.^
<33333
Tylko tych na dole nie musieli dawać. :P
Słodkie. *.*
Co to?! xDDDD Hihi. ^^
Niee, nie mogę z tego zdjęcia, cały czas. XDDDDD
Hmmm. Że what?! xD
Ahahahaha, dobre! Powaliło mnie. ^^ :D
"- Tell my father, if there is no place for Tauriel, there is no place for me.
- Legolas... it's your king's command.
- Tak, jest moim królem. Ale nie włada mym sercem."
(wybaczcie, że ostatnie zdanie po polsku, ale nie umiem go po angielsku ;))
Jeden z najpiękniejszych momentów w filmie jak dla mnie. *.* ^.^ <3333
Ahaha, to takie prawdziwe! ;D
Niee no, mocne. xDDD Kili <3
Hmmm... tych obrazków miało być mniej. xD A mam więcej. :P W następnym poście będą. ;) Wybaczcie, ale musiałam je powstawiać. ;*
A teraz... dobranoc kochani! ;***
P.S. Miała być recenzja filmu, ale jakoś... nie wyszło. xD Jeśli bardzo Wam na niej zależy to napiszcie. ;)
P.P.S. Jupiiii! :D Mam wydania 5-płytowe do dwóch pierwszych części "Hobbita". *.* Matko, ale jestem szczęśliiiiwaa! :DDDDDD <3333333