niedziela, 23 września 2012

Elf 3

   - Nie chcielibyście przeżyć tego samego co ja - powiedziałem cicho. Nie wiedziałem czemu mówiłem do koni, ale czułem, że mnie rozumieją.

   Po pół godzinie, lub całej, bracia się obudzili, niemal równocześnie. Od razu, oczywiście, zwróciło ich uwagę to, że siedzę na ziemi trzęsąc się i obejmując rękami, jakby mi było zimno. Ligolis podszedł do mnie, Haldir jak zwykle trzymał się z tyłu.

   - Co się stało? -zapytał.

   Trzęsącym się z emocji głosem, opowiedziałem im o zdarzeniach, które miały miejsce nad jeziorem. Haldir pozostał niewzruszony (a przynajmniej tego nie okazywał), a Ligolis pokiwał z namysłem głową.

   - Następnym razem powiedz, zanim gdzieś pójdziesz - powiedział tylko, ku mojemu zdziwieniu. Wstał i skinął głową Haldirowi po czym oboje zabrali się do składania obozowiska. Na śniadanie zjedliśmy kilka sucharów i popiliśmy zimną wodą z manierki. Potem spakowaliśmy już wszystko i wsiedliśmy na konie. Jechaliśmy obok miejsca gdzie zaatakował mnie potwór. Znowu usłyszałem śpiew syren i przez chwilę walczyłem z pokusą pójścia tam znowu. Ale wspomnienie okropnego potwora z wieloma mackami skutecznie odpędziło chęć ujrzenia syren.

   Przyspieszyłem trochę. Bracia spojrzeli na mnie zdziwieni.

   - Mówiłeś, że nigdy nie jeździłeś szybciej - odezwał się Ligolis.

   Spojrzałem na niego obojętnie.

   - Bo nie jeździłem.

   Bracia wymienili porozumiewawcze spojrzenia i również przyspieszyli. Haldir został bardziej z tyłu, natomiast jego brat wyprzedził mnie trochę.

   - Masz rodzeństwo? - zapytał.

   - Mam.

   - Brata czy siostrę?

   - Siostrę.

   - Starszą czy młodszą?

   - Młodszą.

   - O ile?

   - O pięć lat. Powiesz mi po co ci ta wiedza?

   Ligolis westchnął.

   - Bo ja jestem młodszym bratem.

   Spojrzałem na niego zdziwiony.

   - Młodszym?

   Teraz, z kolei, obejrzałem się na Haldira, który skinął głową. Spojrzałem znowu na jego brata.

   - Młodszym? - powtórzyłem.

   - Tak, młodszym - Ligolis odwrócił się w siodle. - A co, myślałeś, że starszym?

   Pokiwałem głową, nadal zdziwiony.

   Mój rozmówca odwrócił się do przodu.

   - Wiesz, prawie wszyscy tak myślą. No, ale pozory mylą - tu spojrzał na mnie.

   - On jest po prostu bardziej gadatliwy - wtrącił kąśliwie Haldir.

   Ligolis spojrzał na niego z ukosa.

   - Tak samo jak ty - odparował.

   Dalej jechaliśmy już w milczeniu, a ja próbowałem ułożyć myśli. Postój również przebiegł bez zbędnych rozmów. Następne także. Dopiero pod wieczór, w obozowisku, zaczęliśmy rozmawiać.

   Ja i Ligolis usiedliśmy na trawie popijając gorącą herbatę z ogniska, natomiast Haldir wziął łuk i poszedł do lasu. Długo patrzyłem w ślad za nim.

   - On mi nie ufa - stwierdziłem.

   Ligolis spojrzał na mnie.

    - Wiesz, on po prostu nie ufa obcym. Ja zawsze im ufam - tu się skrzywił. - I czasami to właśnie Haldir ratuje mnie z opresji - westchnął. - No, ale wiesz. Z tych osób co my spotykamy, a zresztą rzadko się to zdarza - połowa jest dobra, a połowa zła. Więc dobrze, że Haldir im nie ufa, a ja ufam.

   Przerwał na moment. Potem kontynuował.

   - Haldir zawsze prosi swojego konia, żeby go ostrzegał jak obcy zacznie coś robić, lub będzie chciał gdzieś pójść - spojrzał na mnie.

   - Tym razem też zarżał - odpowiedziałem nie zwracając uwagi na sarkastyczny ton jego głosu. Spojrzał na z zaciekawieniem.

   - Zarżał?

   Pokiwałem głową.

   - Tak. Zarżał, ale cicho.

   Tym razem to Ligolis pokiwał głową.

   - Tak. Bo koń cię lubi. Uważa tak samo jak ja. Ale będzie słuchał się Haldira. Chociaż, będzie go przekonywał, że z twojej strony nic nam nie grozi. Jeśli to prawda - spojrzał na mnie z ukosa.

   Zaśmiałem się.

   - Noo, raczej. Ale czy on kiedyś mi uwierzy? - pokręciłem głową zrezygnowany.

   - Tak. Będzie się do ciebie przekonywał, bo jego koń tak uważa - zaczął się podnosić. - Daj mu trochę czasu - dodał stojąc.

   Następnie oddalił się, a ja dopiłem herbatę rozmyślając nad jego słowami. Po jakichś pięciu minutach wrócił Haldir. Przyniósł dwa króliki. Ligolis zrobił z nich potrawkę. Kiedy ją zjedliśmy położyliśmy się spać.

   Rano wstaliśmy wszyscy razem. Na śniadanie było to samo co wczoraj. Ale ten dzień różnił się od poprzednich. O wiele.

7 komentarzy:

  1. Super! Piękne imiona! Fobos

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo fajnie napisane, super się czyta, oryginalna fabuła, ciekawe wydarzenia i dialogi. Po prostu świetne. ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak zawsze świetnie! Też mi się bardzo podobają imiona. Zapraszam do mnie. (natal2000)

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudo, wiesz to doskonale. Kocham twojego Elfa :D Asia :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Domyślam się, że Twoją inspiracją była trylogia "Władca pierścieni"? Ogółem to super Ci idzie. Chciałabym mieć takie pomysły jak Ty. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. opisałabyś mi to opowiadanie? O czym jest? Proszę :)

    OdpowiedzUsuń