piątek, 19 sierpnia 2016

Diana 2


Yo yo! Wróciłam! :D Po miesiącu nieobecności w świecie rzeczywistym w końcu powracam (przy okazji z drugą częścią Diany). W końcu będę miała czas, by skończyć zaczęte posty ;) A teraz do zobaczenia kochani! ;*


Tego samego dnia rodzice Agaty umówili ją do psychologa, gdy tylko dowiedzieli się, co się stało. Na szczęście udało się ją wcisnąć jeszcze na ten sam dzień. Wieczorem rodzice zawieźli dziewczynkę na spotkanie. Agata chodziła ze spuszczoną głową i nie chciała nic mówić, nie odezwała się nawet, gdy do pomieszczenia wszedł psycholog. Był to dosyć wysoki mężczyzna, ubrany w zwykłe dżinsy i koszulę w niebieską kratkę. Miał krótko ścięte włosy. Usiadł na krześle naprzeciwko Agaty, wyjął z torby jakąś teczkę i zaczął przeglądać jej zawartość. Przez kilka minut słychać było tylko szelest kartek.
- Witaj – odezwał się w pewnym momencie mężczyzna. – Nazywam się Oskar Łata i mam 31 lat. Jestem nałogowym czytelnikiem, biegaczem-amatorem, grywam też czasem w piłkę, a w dzieciństwie w palanta. Jestem singlem, lubię oglądać telewizję, grać w gry planszowe z moją siostrzenicą, wyjeżdżać do domku letniskowego na wakacje, słuchać odgłosów deszczu oraz bardzo dużo rozmawiać o sobie, więc może przejdźmy już do ciebie, bo zaraz cała wizyta nam minie, co?
Agata niechętnie podniosła na niego wzrok.
- Wcale nie chciałam tu przychodzić – burknęła.
- No, ale już tu jesteś, więc skoro tak, to możemy sobie pogawędzić, bo posiedzimy tu jeszcze z godzinę, a ja nie potrafię długo wytrzymać w ciszy.
- Jestem Agata – mruknęła.
- A nazwisko jakieś masz?
- Mam.
- A jest jakąś tajemnicą czy mogę je poznać?
- Gospodarek.
- O, jakie cudowne nazwisko! Też chciałbym takie mieć.
- Łata też jest niczego sobie – rzekła Agata, uśmiechając się lekko.
Oskar zamilkł na chwilę, po czym jego twarz rozjaśnił uśmiech.
- Tak. W sumie to tak.
Przez chwilę panowała cisza.
- A więc opowiedz mi coś o sobie, Agato Gospodarek – poprosił psycholog.
- Nazywam się Agata, przyjaciele mówią na mnie Agi. Mam 16 lat, chodzę do pierwszej klasy liceum i uczę się w miarę dobrze. W wolnym czasie jeżdżę konno i amatorsko rysuję. Również jestem nałogowym czytelnikiem. Moim ulubionym przedmiotem jest historia.
- Bardzo dobrze – Oskar uśmiechnął się. – A teraz opowiedz mi, co cię dręczy.
Uśmiech momentalnie zniknął z twarzy Agaty, a oczy jej zwilgotniały.
- M-Moja… p-przyjaciółka…
Nie była w stanie mówić dalej, po jej policzkach pociekły jej łzy.
- Zginęła, prawda? – dokończył za nią psycholog. Dziewczyna pokiwała głową. – Wszystko wiem. W takich chwilach niewiele można pomóc. Muszę ci wyznać, iż musisz po prostu sama uporać się z tym wszystkim. Nie złagodzę twojego bólu ani nie przywrócę do życia twojej przyjaciółki. Mogę jedynie być przy tobie i pomóc ci przejść najgorszy okres. Pomóc ci się nie załamać i mówić jak żyć tak, jakby nic się nie zmieniło.
- Ale się zmieniło! Więc dlaczego mam udawać, że nie?!
- Żeby móc normalnie żyć – odparł smutno psycholog. – W dzisiejszym społeczeństwie nie ma miejsca dla jednostek, które nie potrafią w nim normalnie funkcjonować.
- Czyli pańskim zdaniem ludzie to tylko jednostki, tak?!
- Nie, moja droga. Ja tak nie uważam. Ale jeśli chce się żyć w dzisiejszym świecie nie wyróżniając się z tłumu trzeba się dopasować do powszechnych wytycznych.
- I pana zdaniem to jest w porządku?!
- Nie. – Ta krótka odpowiedź zgasiła Agatę, która ze zdziwieniem na twarzy oparła się na krześle. Psycholog pochylił się nad torbą, która leżała obok niego. – I proszę, mów mi po imieniu. Jestem Oskar.
Agata kiwnęła głową.
Nastąpiła chwila ciszy.
- Co mam teraz zrobić? – spytała cicho licealistka. Oskar podniósł na nią wzrok, po czym wyprostował się na krześle.
- Żyć dalej. Tak, jak gdyby cię to nie ruszyło. Nie zapomnij o niej, ale nie pozwól, by twoje uczucia brały nad tobą górę. To ty je masz, a nie one mają ciebie.
Agata powoli pokiwała głową.
- O ty popatrz. I już godzinka nam minęła. Jak jeden dzień normalnie. No cóż, czas się pożegnać – mówiąc to, Oskar wstał z krzesła i zaczął zbierać swoje rzeczy. – No to do zobaczenia Agato! Bo coś czuję, że się jeszcze spotkamy.
***
„I znowu ten dźwięk dzwonka” – pomyślała z niechęcią Agata, po czym z westchnieniem wstała z ziemi i podniosła swój plecak. Rozejrzała się. W całej szkole było dosyć cicho, jak na liceum. Od dnia poprzedniego panowała w niej bowiem nieoficjalna żałoba – na oficjalną nie pozwolono.
Po wejściu do sali Agata zajęła swoje miejsce i wyjęła potrzebne rzeczy na blat. Krzesło obok niej było melancholijnie puste. Przez cały dzień licealistka wręcz wyczuła obok siebie ducha zmarłej przyjaciółki. Uniosła wzrok na tablicę, a w jej oczach znów zalśniły łzy. Dziewczyna natychmiast wytarła je ręką i zrobiła twardą minę. „Nie pozwól, by twoje uczucia brały nad tobą górę.” Agata przypomniała sobie słowa Oskara i starała się je urzeczywistnić. Lecz po całym dniu walki z emocjami była już nią zmęczona i coraz trudniej było jej utrzymać przewagę. Najchętniej zamknęłaby się w jakimś pomieszczeniu, z dala od wszystkich, i poddała się tym wszystkim emocjom. Jednak nie mogła. Po pierwsze z powodów, które podał jej Oskar, a po drugie ze względu na Marka i Julię. Oni też cierpieli – Diana była również ich przyjaciółką. Potrzebowali Agaty, a ona potrzebowała ich. Opowiedziała im dziś swą wizytę u Oskara i obiecała, że będzie na bieżąco przekazywać im jego rady. Dzięki temu poczuła się odpowiedzialna za nich, co dodało jej sił do wewnętrznej walki.
- Agato – rozległo się w sali. Dziewczyna spojrzała na nauczycielkę. – Wiem, co cię trapi, ale proszę, spróbuj skupić się na lekcji. Nie zapominaj, że za dwa lata czeka cię matura, a język polski jest obowiązkowy. – Agata pokiwała głową. Nie miała pani Wróblewskiej tej uwagi za złe. Darzyła tę nauczycielkę sympatią, ponieważ zawsze starała się łączyć empatię do uczniów ze swymi obowiązkami i zazwyczaj jej to wychodziło. Z sympatii do niej przez resztę lekcji Agata starała się skupić.
***
- To jak, idziemy gdzieś?
Agata kiwnęła głową.
- Proponuję do tej kawiarni niedaleko Rynku.
- Świetny pomysł! – Julia uśmiechnęła się, lecz jej oczy pozostały smutne. Agata widząc to, postanowiła również się postarać i odwzajemniła uśmiech.
- To chodźcie, bo autobus nam ucieknie – zawołał z przodu Marek.
Dziewczyny widząc podjeżdżający autobus z właściwym numerem, zaczęły biec. Już po chwili wszyscy troje siedzieli wygodnie w pojeździe.
- Pusto jakoś – zauważyła Julia. Pozostała dwójka rozejrzała się.
- Faktycznie – stwierdził Marek. – Martwi cię to?
Julia gwałtownie pokręciła głową.
- Ani trochę.
Agata zaśmiała się cicho.
Dalsza droga minęła im w ciszy.
Gdy już siedzieli przy stoliku w kawiarni, Marek rozpoczął konwersację. Rozmawiali o błahych rzeczach jak szkoła czy filmy. Po pewnym czasie Julia stwierdziła:
- Ja wiem, że jest nam ciężko. Ale nie tylko my przeżyliśmy coś takiego. Wiele osób, również z naszej szkoły, doznało kiedyś takiej straty, a nawet i większej! Wiem, że jest nam wszystkim ciężko. Ale mamy siebie. Musimy żyć dalej. Diana nie chciałaby, byśmy się załamali.
Po tych słowach zapadła długa cisza.
- Ona ma rację – odezwał się Marek. – Wiesz o tym, prawda Agato?
Dziewczyna pokiwała wolno głową.
- Wiem – odpowiedziała ochrypłym szeptem. – Postaram się, obiecuję. Dla was. I dla niej.
Pozostali kiwnęli głowami.
- Za parę dni pogrzeb – rzekł smutno Marek. – Mimo, że nie ma ciała.
Agata spojrzała na niego.
- Diana zasługuje na to.
- Wiem – odparł chłopak.
- A więc do zobaczenia – powiedziała smutno Julia.
***
Wiał zimny wiatr, niebo było zachmurzone, a ziemię pokrywał szron. Agata patrzyła na to wszystko, stojąc samotnie na cmentarzu. Wpatrywała się tępo w dal, nieświadomie trzęsąc się z zimna. W pewnym momencie jakby ocknęła się z otępienia i opatuliła szczelniej szalikiem. Był środek stycznia, jednak śniegu było mało. Dzieci miały nadzieję, że jeszcze go trochę napada, chociaż na ferie, które miały się zacząć za niecałe dwa tygodnie. Agacie osobiście było to obojętne. Uwielbiała śnieżny krajobraz, lecz mimo wszystko trudniej się wtedy funkcjonowało. Diana za to kochała śnieg. Agata nigdy nie wiedziała skąd u jej przyjaciółki wzięła się tak wielka miłość do tak prostej rzeczy. Jakby słysząc myśli dziewczyny, z nieba zaczęły spadać małe białe płatki. Agata wyciągnęła przed siebie dłoń. Śnieg dotknąwszy ciepłej skóry, rozpłynął się. Agata spojrzała na świeży grób, który był prawie niewidoczny zza wieńców oraz zniczy. Dziewczyna przyjrzała się napisom. Diana Ruman. W jej oczach pojawiły się łzy, które pociekły po policzkach, gdy przeczytała słowa: Zmarła śmiercią tragiczną w wieku 16 lat. Szloch wstrząsnął całym ciałem Agaty i powalił ją na kolana. Uniosła dłonie do oczu, z których gęstymi strumieniami wylewały się łzy.
- Diano – wyszeptała. – Diano wróć. Proszę.
Wiedziała, że jej prośby są próżne. Nawet jeśli dusza Diany je usłyszy i tak nic to nie zmieni. Nic ani nikt nie zwróci jej przyjaciółki. Zaczęło się ściemniać, lecz Agata nie zwróciła na to zbytniej uwagi. Klęczała na ziemi, na którą kapały słone łzy z jej policzków. Spojrzała na grób. Jego widok przypomniał jej ceremonię pogrzebową, która odbyła się zaledwie godzinę wcześniej. Rodziców Diany nie było. Nikt nie mógł się z nimi skontaktować. Policja przeszukała mieszkanie, które Diana wynajmowała oraz przepytała jego właścicielkę. Mimo że ta twierdziła, iż widziała rodziców dziewczyny, nie potrafiła ani opisać ich wyglądu, ani powiedzieć kiedy i o czym z nimi rozmawiała. Numery telefonów okazały się nieprawdziwe, tak samo jak adres zamieszkania. Gdy policja pojechała na podane w dokumentach miejsce, zastała tylko stary dom, a mieszkańcy wioski twierdzili, iż był on niezamieszkany od jakichś dwudziestu lat. Cała sytuacja była co najmniej dziwna, lecz pogrzeb mógł się odbyć – pieniądze na niego poszły z ubezpieczenia. Stypy nie zorganizowano, lecz Agacie było to wręcz na rękę.
Licealistka podniosła się z kolan. Ziemię pokrywała cienka warstwa białego puchu, która lekko rozjaśniała zapadły zmrok. Agata ostatni raz spojrzała na grób i odwróciła się. Poszła alejką do wyjścia, a łzy cały czas ciekły jej po policzkach.


1 komentarz:

  1. Część okay. Ten psycholog... Na początku go polubiłam, ale zaraz przestałam. Typowy człowiek na stanowisku psychologa. Żyj dalej... Mam nadzieję, że rozwiniesz tajemniczość Diany i jej rodziny w następnej części/częściach. :)

    OdpowiedzUsuń