niedziela, 2 listopada 2014

100. post - "Rozmowa"

Witaaaaam! ;D

Przepraszam, że nie pisałam, ale mam urwanie głowy. ;/ Trzecia klasa i konkursy... Mam nadzieję, że zrozumiecie. :)

Taaa-daaaaaaaam!!! Oto setny (opublikowany) post na tym blogu! To dzięki Wam! Dziękuję kochani!!! Kocham Was!!!!!! <3 <3 <3 <3 <3

A teraz do rzeczy. :D
Oto opowiadanie o GF-ie (Galactik Football). Nie jest jednym z tego fanfiku, o którym mówiłam - to twór niezależny. Chociaż będę do niego nawiązywać w tym głównym. Napisane pod wpływem chwili, a dokładniej - dnia. Zresztą zobaczycie w opowiadaniu. ;) Nietrudno się domyślić, z czym związany, patrząc na dzisiejszą datę. XD

A teraz przejdźmy do opowiadania. W sumie jestem zadowolona z tego tekstu. Myślę, że mi dobrze wyszedł, a jaka jest Wasza opinia? Piszcie w komentarzach. :D
(chociaż w sumie końcówka mogłaby być lepsza, tak myślę...)

            ______________________________________________________________________

                                                                           Rozmowa

   Był chłodny, jesienny dzień. Słońce wyglądało co jakiś czas zza chmur, oświetlając kamienne płyty. Ptaki latały od drzewa do drzewa, zachowując jednak ciszę, powszechną w tym miejscu. Powiał chłodny wiatr, zabierając ze sobą liście, walające się na ziemi. Tia opatuliła się szczelniej płaszczem i rozejrzała dookoła. Policzki miała już zaróżowione, a włosy potargane od wiatru. Szła powoli, przysłuchując się cichej rozmowie rodziców, idących lekko z przodu.
- To teraz jeszcze do moich dziadków, twojej babci i mojego wujka… - mówiła Vanessa.
Collin tylko przytaknął i obejrzał się na córkę. Tia szła zamyślona za rodzicami, rozglądając się na boki. Lubiła odwiedzać cmentarz, chociaż przez to miejsce wpadała w melancholię. Najgorsze dla Tii było patrzenie na groby dzieci oraz jeśli na nagrobku data śmierci była zbliżona do dzisiejszej. To miejsce skłaniało do refleksji, nad własnym życiem i nie tylko. Cmentarz był miejscem, w którym… można coś przemyśleć. Cisza na nim panująca bardzo w tym pomagała.
- Ojej. Tam siedzi jakiś chłopak. I… on chyba rozmawia z grobem – głos mamy wyrwał Tię z zamyślenia. Dziewczyna spojrzała w kierunku, w którym patrzyła jej matka i zmrużyła oczy. Faktycznie, siedziała tam jakaś postać, i chyba coś mówiła. Ta postać miała rude włosy…
- Masz rację, kochanie – lekko zmartwiony głos taty, jakby do niej nie dotarł.
Tia przyjrzała się jeszcze raz postaci. Wyglądała jakoś znajomo… Dziewczyna pobladła. Ona znała tego chłopaka.
- No cóż, nie mamy wyjścia, musimy tam podejść. Może się zorientuje…
- Mamo – Tia przerwała wywód Vanessy, która od razu na nią spojrzała. – Ja znam tego chłopaka – dodała ciszej.
- Znasz? – Collin niedowierzał. -  To kto to jest?
- D’jok – powiedziała niemal szeptem Tia.
Jej rodzice spojrzeli po sobie. Tak, znali D’joka. Prawie tylko z widzenia, może ze dwa razy z nim rozmawiali, ale znali. Tia za to wiedziała o nim więcej, może i nie była z nim zbyt blisko, ale zobaczenie go rozmawiającego z grobem z pewnością musiało być dla niej swego rodzaju szokiem. Collin podszedł do swojej córki i położył jej rękę na ramieniu.
- Musimy tam podejść, Tia – powiedział cicho.
Dziewczyna przytaknęła. Powoli ruszyli w stronę D’joka. Chłopak chyba zorientował się, że idą, bo zamilkł i tylko patrzył się na nagrobek. Cicho przeszli obok niego i zaczęli krzątać się przy grobie dziadków Vanessy. Wyjęli dwa znicze, zapalili je i postawili po obu stronach grobu. Odmówili wspólnie modlitwę za zmarłych i Collin pochylił się by sprzątnąć zużyte wkłady. Tia przez prawie cały czas miała oczy utkwione w D’joku. Cokolwiek robili jej rodzice, ona patrzyła na chłopaka i zastanawiała się co on tu robi. W końcu odważyła się spojrzeć na nagrobek.

Delphina Blackstone
Żyła lat 25
Zm. 23 V 3005
Pokój jej duszy

Tii zabrało na chwilę oddech, a w oczach pojawiły się łzy. „To pewnie jego matka” – pomyślała. Kątem oka zauważyła, że jej rodzice zbierają się do odejścia. I w tym momencie D’jok ją zauważył. Ich spojrzenia spotkały się i rudowłosy uśmiechnął się do niej ciepło. Niepewnie odwzajemniła uśmiech. Wtedy właśnie coś ją tchnęło i zanim zdążyła się powstrzymać, podeszła do kolegi.
- H-Hej D’jok – przywitała się drżącym głosem i skrępowana odgarnęła kosmyk białych włosów za ucho.
-Witaj Tia – odpowiedział miękko rudowłosy. – Co tutaj robisz?
- A, przyszłam z rodzicami odwiedzić groby…
- Rozumiem. Chyba musisz już iść? – stwierdził D’jok, zerknąwszy za jej plecami na czekających rodziców.
Tia odwróciła się na chwilę i przytaknęła:
- Ch-Chyba tak. To… do zobaczenia.
- Do zobaczenia na treningu! – D’jok kolejnym ciepłym uśmiechem pożegnał Tię i wrócił do patrzenia na nagrobek.
Dziewczyna uniosła lekko kąciki ust, po czym odwróciła się i na miękkich nogach podeszła do rodziców. Przez chwilę szli w ciszy, aż w końcu Vanessa przemówiła:
- Ehm, tak, no cóż. To teraz jeszcze do babci i wujka…
Tia jednak nie słuchała już matki. Do końca dnia myślała o D’joku.

***

Następnego dnia Tia, około południa, wyszła z domu. Zamyślona szła tą samą drogą, którą wczoraj przemierzała z rodzicami. Była zdeterminowana, by pójść tam jeszcze raz. Nie była pewna czy go tam zastanie, jednak wiedziała, że jeśli nie spróbuje, to będzie ją to męczyć przez bardzo długi czas. Obawiała się tego spotkania. Jednak mimo wszystko przeszła przez bramę cmentarza i skręciła w kierunku bocznej alejki. Po chwili przystanęła. Jednego nie przemyślała – jak ona tam trafi? Stwierdziła, że spróbuje powtórzyć trasę, którą wczoraj przemierzyła z rodzicami. Poszła w kierunku pierwszego grobu, rozglądając się na boki. „Niee, chyba przeszłam” – stwierdziła i zawróciła się. Po jakimś czasie zauważyła znajome nazwisko. Podeszła tam i przez chwilę stała przy grobie. Potem rozejrzała się i ruszyła w kierunku kolejnej „pozycji”. Tym razem trafiła bez problemu. Jednak do następnych grobów już nie było jej tak łatwo dotrzeć. Błądziła z dobre pół godziny. W końcu wyruszyła w stronę grobu pradziadków. Rozglądała się w poszukiwaniu rudej czupryny. „Niee, to bez sensu. Przecież może go tam nie być” – skarciła się w myślach. Chodziła w kółko jakieś dziesięć minut, po czym zrezygnowała.
- Widać szczęście mi dziś nie dopisało – mruknęła.
Rozejrzała się jeszcze raz dookoła i ruszyła w drogę powrotną. Na głównej drodze obróciła się ponownie i… wtedy go zauważyła. Tak, to z pewnością ta ruda czupryna. Na miękkich nogach Tia zaczęła powoli iść w jego stronę. Już z tej odległości słyszała jego cichy głos. Zbliżała się coraz bardziej, a on nadal jej nie zauważył. „Nie słuchaj go, nie słuchaj go” – powtarzała sobie w myślach Tia. Rudowłosy zamilkł na chwilę i pogrążył się najpewniej w kontemplacji. Tia przystanęła obok niego.
- Cz-Cześć D’jok – powiedziała cicho, niepewnie.
D’jok podniósł na nią swój lekko zdziwiony wzrok.
- Tia. Co ty tu robisz?
- J-Ja… - zaczęła dziewczyna. – No, ten, tego. Przyszłam, bo… zastanawiałam się, czy… dlaczego… po co… Zastanawiałam się, czy tu będziesz – zdołała w końcu wyjąkać.
Rudowłosy przyglądał jej się przez chwilę w milczeniu, wprawiając ją tym w zakłopotanie. Po chwili podsunął się na ławce i klepiąc miejsce obok siebie, powiedział:
- Chodź, usiądź.
Tia posłusznie usiadła obok kolegi i razem zaczęli wpatrywać się w nagrobek. Po jakimś czasie Tia niepewnie przerwała milczenie.
- To… To twoja matka, prawda? – spytała cicho.
D’jok przytaknął.
- Często tu przychodzę odkąd Maia pokazała mi, gdzie leży. Wcześniej jej nie odwiedzaliśmy, Maia przychodziła sama. Nie chciała, żebym wiedział…
- Maia nie powiedziała ci, gdzie leży twoja matka? – zdziwiła się Tia.
D’jok pokręcił przecząco głową.
- Nie powiedziała mi nic o moich rodzicach. Zrobiła to dopiero niedawno – trochę przed pucharem.
Tia zdziwiona milczała. Tym razem to D’jok przerwał milczenie.
- Często z nią rozmawiam. Jednak staram się nie obarczać jej moimi problemami – nie potrzebuje ich. Gdzieś czytałem, żeby tak nie robić. Moimi problemami obarczam Maię, jeśli już – cicho się zaśmiał. – Ona mi doradzi, a moja mama, no cóż, chyba z lekka nie może.
Przez chwilę panowało pomiędzy nimi milczenie.
- Nawet ich nie znałam – powiedziała nagle Tia. D’jok spojrzał na nią, a potem podążył za jej wzrokiem – patrzyła na nagrobek swoich pradziadków. – Nawet nie wiem, czy to dobrze, czy to źle.
- To dobrze – stwierdził D’jok, a gdy dziewczyna spojrzała na niego pytającym wzrokiem, wyjaśnił. – Maia mi kiedyś tak powiedziała, gdy ją o to spytałem. Powiedziała mi, że dobrze jest pamiętać, ale nie tęsknić. Pamiętać w sensie, że wiedzieć, że byli i kim byli.
Tia pokiwała głową, ale nic nie powiedziała. Po kolejnych minutach ciszy, stwierdziła cicho:
- Nie wiedziałam, że twoja mama tu leży.
- Każdy ma swoje tajemnice – odparł D’jok.
- To znaczy?
- To znaczy, że każdy ma coś o czym nie mówi.
Tia musiała się z nim zgodzić. Każdy miał coś, czym nie chciał się z nikim dzielić. Wolał to zachować dla siebie i mierzyć się z tym sam. Tia zauważyła, że grób Delphiny jest podwójny, więc spojrzała na nagrobek obok i aż drgnęła.
- Co się stało? – zapytał D’jok.
Tia nic nie powiedziała, tylko wskazała na nagrobek. D’jok spojrzał i zrozumiał. On też nie lubił na to patrzeć. Na płycie było napisane:

I’son Blackstone
Żył lat
Zm.
Pokój jego duszy

- Tak, wiem. Od razu zrobiono też grób dla niego. Na szczęście na razie jest tylko grobowcem.
- T-Tak. Na szczęście – odparła zszokowana Tia.

Potem oboje pogrążyli się w kontemplacji. Rozmyślali nad własnym życiem, nad życiem swoich bliskich i nad przemijaniem. Cmentarz naprawdę skłaniał do rozmyślań. A cisza na nim panująca bardzo w tym pomagała.
         _________________________________________________________________________

Adnotacja: Początkowo miało być więcej o rozmowie D'joka z mamą, jednak on widocznie nie chciał się na to zgodzić, bo mi nie wyszło. xD Za to Tia stwierdziła chyba, że skoro D'jok nie chce być głównym głównym bohaterem to ona nim będzie. xD (powtórzenie celowe)

1 komentarz:

  1. Najlepiej zwalać na bohaterów, że nie wyszło tak jak miało na początku wyjść. xD
    Bardzo ciekawe opowiadanie, do niczego się nie przyczepię tylko... W GF było tyle technologii i wgl przyszłość, że zwykły cmentarz jest... małym zaskoczeniem. ;)

    Startujesz w konkursach przedmiotowych? Jeśli tak, to mogę wiedzieć w jakich? Ja startowałam w historycznym i w następnym tygodniu w polonistycznym. Ty też chyba w polonistycznym, co? ;) (odpowiedz na Moich przemyśleniach)

    OdpowiedzUsuń